korepetycje angielski korepetycje niemiecki
Nie jesteś zalogowany.
Nie masz konta?
Goethe Institut w Warszawie: „Bardzo niemiecki projekt“ – Muzeum Historii Wojskowości w Dreźnie
Goethe Institut w Warszawie:

„Bardzo niemiecki projekt“ – Muzeum Historii Wojskowości w Dreźnie
bulwersuje i od samego początku dzieli opinię społeczną Drezna. Plany sporządził amerykański architekt Daniel Libeskind, a on nie słynie przecież z grzecznych i ładnych obiektów. Zastane struktury zawsze są dla niego dobrą okazją do kontrreakcji. Jedni uważają jego koncepcje za prowokacyjne i ignoranckie, inni za inspirujące, a nawet genialne. W każdym jednak przypadku jego projekty wywołują bardzo stanowcze reakcje.

Gdy Libeskind wziął na warsztat neoklasycystyczny Arsenał z 1877 roku, to raczej nie oczekiwano od niego kosmetycznej renowacji tej dobrze zachowanej budowli. Spodziewano się czegoś zupełnie przeciwnego i nie pomylono się: w szacowny, reprezentacyjny i pieczołowicie odrestaurowany budynek architekt brutalnie wbił olbrzymi klin, wystrzelający w niebo na wysokość 30 metrów. Wygląda to tak, jakby makietę Arsenału rozłupano ciosem karate na dwie części.


wideo w wyższej rozdzielczości

Koncepcja/zdjęcia: Andreas Christoph Schmidt; montaż: Michael Auer, Schmidt & Paetzel Fernsehfilme GmbH na zlecenie Goethe-Institut, 2012
Symbol destrukcji

Przesłanie jest oczywiste, a jednak wieloznaczne. Blitzkrieg, zniszczenie, trauma… Projektanci z biura Coop Himmelblau przecięli historyczny budynek drezdeńskiego Muzeum Higieny nieumotywowaną, szklaną cezurą, natomiast „architektoniczne barbarzyństwo” Libeskinda ma ewidentne znaczenie symboliczne i ścisły związek z misją Muzeum Wojskowości. Libeskind nie byłby jednak Libeskindem, gdyby nie miał do zaoferowania dodatkowych znaczeń. Klin nawiązuje swą formą do wachlarzowatego dywanu bombowego i jest skierowany ku zachodowi, skąd w lutym 1945 roku nadleciały samoloty przynoszące zagładę śródmieściu Drezna. Oglądanie odbudowywanego ze zniszczeń Drezna, którego widok roztacza się z najwyższej części klina, jest zresztą pierwszym przystankiem na trasie zwiedzania. Już takie wprowadzenie pozwala gościom zorientować się, iż to muzeum dalekie jest od gloryfikacji wojska, kultu bohaterów, czy też fascynacji techniką wojenną.



Klin jest abstrakcyjnym, symbolicznym gestem, który niestety stracił nieco na doniosłości z powodu zastosowanej tu koncepcji budowlano-technicznej. Potężny stalowy szkielet podtrzymujący oraz niezbyt wyrafinowana fasada z płytek metalowych nie są najlepszym rozwiązaniem. Pokrycie ze szkła lub jeszcze lepiej z rdzewiejącej stali kortenowskiej byłoby właściwą konkretyzacją tej idei.
Prezentacje tematyczne różnych aspektów wojny

Stalowa błyskawica nie przecina środkowego ryzalitu, zawierającego motyw łuku triumfalnego i monumentalne kolumny; omija również boczny ryzalit tego quasi-pałacowego założenia. Konserwator musiał jednak poświęcić część oryginalnej substancji. W obrębie klina zachowano wprawdzie historyczną stiukową fasadę, ale już pomieszczenia znajdujące się za nią – sklepione komnaty na parterze i sale kolumnowe na obydwu piętrach – zostały podporządkowane koncepcjom przestrzennym Libeskinda.
Ekspozycję aranżowały dwa biura projektowe: hg merz architekten museumsgestalter oraz szwajcarskie studio Holzer Kobler Architekturen. Pojawienie się nowych, niekonwencjonalnych wnętrz dało okazję do konsekwentnego wyodrębnienia dwóch różnych działów muzealnych. Na kondygnacjach starego budynku zaprezentowano – chronologicznie i w sposób stosunkowo konwencjonalny – rzemiosło wojenne i dzieje konfliktów zbrojnych, przy czym przedstawione tu następstwa wojen relatywizują atrakcyjność i heroiczny czar militariów. W obrębie klina zlokalizowano prezentacje różnych aspektów wojny w ujęciu achronologicznym. Charakterystycznymi elementami tej przestrzeni są wysokie, betonowe pomieszczenia tematyczne, które przypominają tzw. voids (pustki) z Muzeum Żydowskiego w Berlinie. W tych – nieco zbyt ciasnych – salkach możemy zobaczyć choćby „cudowną broń“ Hitlera, czyli rakietę V2, najprawdziwszy helikopter Alouette, czy też zainscenizowany grad pocisków – najrozmaitszych granatów, bomb i rakiet, które wyglądają jakby spadały na widza. Można również obejrzeć takie prezentacje, jak „wybieg” dla zwierząt wykorzystywanych do celów militarnych (od słoni bojowych po psy minowe), dział mody wojskowej, gabinet z preparatami medycznymi eksponującymi typowe i najczęściej śmiertelne obrażenia wojenne, czy też kolekcja zabawek wojennych z takim np. eksponatem, jak domek dla lalek, w którym okna dostosowano do wymogów zaciemnienia.

Historia kulturowa przemocy i destrukcji

W innych muzeach apoteoza wojska również ustąpiła miejsca chłodnej, historiograficznej dokumentacji, lecz w placówce drezdeńskiej posunięto się o krok dalej: rzemiosło wojenne pokazywane jest z perspektywy ofiar, duży nacisk kładzie się na historię kulturową przemocy i destrukcji. Perspektywa zmieniła się, zwłaszcza w Niemczech, które nauczyły się krytycznie analizować swą niechlubną przeszłość wojenną. Doktryna unikania przemocy zastąpiła ideologie siłowe dawnego militaryzmu. Niemiecka Bundeswehra nie będzie już wykorzystywana do podbijania państw i wygrywania wojen, bo jej zadaniem jest zapobieganie konfliktom zbrojnym. Głównym celem stało się unikanie ofiar - tak własnych, jak i obcych – i ta zmiana paradygmatu znajduje odbicie w ekspozycji MHM. W jakimż bowiem wojskowym muzeum można zobaczyć zniszczony przez wroga pojazd własnych sił zbrojnych? A w Dreźnie stoi podziurawiony odłamkami samochód patrolowy Bundeswehry, który wpadł w pułapkę minową w Afganistanie.
Nowa koncepcja drezdeńskiego Muzeum Historii Wojskowości została oceniona przez „Der Spiegel“ jako „bardzo niemiecki projekt”. Najwyraźniej nie jest to określenie pejoratywne.


http://www.goethe.de/ins/pl/lp/kul/dup/zuk/pl8472291.htm 2013-01-07

Aby nie widzieć poniższej reklamy:
zaloguj się jako lektor, jeżeli nie masz konta zarejestruj się.