korepetycje angielski korepetycje niemiecki
Nie jesteś zalogowany.
Nie masz konta?

POLONISTA W EPOCE SMSów




SMS (Short Message System) zrewolucjonizował naszą komunikację. Dotąd używaliśmy telefonów do rozmowy na odległość. Współcześnie mają one więcej funkcji - służą m.in. do planowania dnia, amatorskiej fotografii, słuchania muzyki i komunikacji tekstowej. Ta ostatnia funkcja zmieniła nasz sposób pisania i odbierania dzieł literatury. Dlaczego? 



XIX-wieczną powieść charakteryzuje obszerna objętość materiału pisarskiego. Autorzy kreślili sylwetki bohaterów koncentrując się na detalach ubioru i zachowania. Trudno o bardziej rozbudowane opisy przyrody, miejskiego gwaru i wnętrz niż w ówczesnej twórczości literackiej. Każdy, kto czytał „Lalkę” Bolesława Prusa czy „Trylogię” Henryka Sienkiewicza może, poczuć dwojakie doznania: (1) przyjemność lektury, obcowania z tekstem pisanym, który otwiera furtki naszej wyobraźni, pozwalając na indywidualną konstrukcję obrazu świata jako tła wydarzeń powieści; (2) męki, ponieważ współcześnie wielostronicowe konstrukcje literackie można zastąpić jedną tylko fotografią, jednym kadrem filmu, który komunikuje więcej, pełniej i w sposób doskonalszy niż wylewne opisy autora.


Męka czytania XIX-wiecznych powieści, które powszechnie uznajemy za dziedzictwo i dorobek kulturowy, staje się tym większa, im bardziej nasza kultura przemienia się z piśmiennej w audiowizualną. Do tego stopnia zmieniamy status słowa, że nabiera ono charakteru dobrze zaprojektowanych znaków graficznych. Do tego stopnia wywyższamy obraz, że tekst staje się skromnym komentarzem do załączonego zdjęcia w gazecie. Pozostaje jako nieodzowny środek przekazu prawd abstrakcyjnych, idei i faktów naukowych. Współczesne media audiowizualne nakazują powrót do czasów przedpiśmiennych, komunikacji przede wszystkim widzialnej i słyszalnej, w znacznej mierze ikonicznej, komunikacji jeśli już utrwalanej słowem pisanym, to tylko wtedy, kiedy prościej – czytaj wizualnie - się nie da.



SMS-y pozwalają na redagowanie krótkich komunikatów o objętości zwykle nie przekraczającej 255 znaków. Trudność operowania klawiaturą telefonu również czynności pisania nie ułatwia. Ale komunikacyjne zastosowanie SMS-ów właściwie zdominowało sposób posługiwania się telefonem we współczesności. Telefonem i językiem pisanym. Marshall McLuhan, kanadyjski medioznawca, sformułował w latach 60-tych XX wieku taką oto tezę o środkach społecznego przekazu: the medium is the message – środek przekazu sam jest przekazem. To znaczy sposób w jaki formułujesz komunikat, jakiego środka używasz również niesie ze sobą pewne treści i rzutuje na to, co chcesz przekazać. Jeśli zatem używasz SMS-ów w komunikacji, nie tylko posługujesz się językiem pisanym, ale z konieczności formułujesz swój komunikat krótko.



Krótko – to słowo robi zawrotną karierę w mediach, literaturze, reklamie i Bóg wie jeszcze w ilu dziedzinach życia. Powszechnie odczuwamy brak czasu, stąd jesteśmy cywilizacyjnie zmuszeni do skracania komunikatów. Skracamy komunikaty i odczuwamy brak czasu na rozbudowane wypowiedzi, ponieważ współcześnie potrzebujemy zdobyć więcej koniecznych do przeżycia informacji niż którekolwiek z poprzednich pokoleń. Stąd obserwujemy rewolucję prasy, której symptomem są tabloidy, pisma w których dominujące znaczenie odgrywa obraz – fotografia, a coraz mniejsze coraz krótszy tekst, pisma w których reportaż zamieniono na fotostory. Pisma, których dziennikarzom zaleca się powszechnie: twój tekst zyskuje o tyle na wartości, o ile został skrócony.

Kulturę współczesną określa się nie tylko jako okocentryczną, ikoniczną i wizualną ze względu na dominację obrazu, ale także coraz częściej - mając na uwadze skrótowość słowa - jako kulturę impulsów. Określenie to zaproponował Alvin Toffler, wizjoner społeczeństwa informacyjnego, używając jego terminologii społeczeństwa „trzeciej fali”. Nasze komunikaty przybrały postać fragmentarycznych, nietrwałych i cząstkowych opisów rzeczywistości, wymagających od odbiorcy nieustannego konstruowania i rekonstruowania modelu świata. W lutym br. mogliśmy przeczytać w codziennej prasie o uczniach z pewnej norweskiej szkoły w Bergen. Na ich rękach pojawiły się opaski w różnych kolorach. Okazało się, że to nie tylko przejaw nowej młodzieżowej mody – właściwie nie nowej – ale tajemny kod seksualny, którym posługiwali się uczniowie. Kolorowe bransoletki okazały się grą seksualną, w zależności od koloru bransoletki koledzy i koleżanki otrzymywali jasny i umówiony wcześniej sygnał: „od pocałuj mnie” do „pójdźmy na całość i zróbmy to dzisiaj wieczorem”. Żółta bransoletka oznaczała seks oralny, czerwona – kontakt fizyczny, biała – przyjaźń, zielona – gotowość do obdarowania kogoś kwiatem, a różowa po prostu przytulenie (zob. Seks w bransoletce, „Metro „ 2004” 24 lutego). Skrótowa kultura impulsów sięgnęła po język sygnałów, prostych i w pełni wyrażających o co komu chodzi także w dziedzinie seksualnej. XIX-wieczne zaloty Wokulskiego nie mają przy tym żadnej racji bytu.



Innym przejawem tej specyficznej short-kultury są emotikony. Internauci i użytkownicy SMS-ów stworzyli specyficzny język komunikatów emocjonalnych. I tak np. znak „:)” oznacza uradowaną twarz i wyraz sympatii, „:o” – szeroko otwarte ze zdziwienia usta. Tego typu słowniki emotikonów można bez trudu samemu odnaleźć w Internecie. Oczywiście należy je czytać lekko pochylając w lewo głowę.



Dlaczego tak się dzieje? Nadmiar informacji i postęp środków przekazu definitywnie odmienia naszą kulturę, co nie znaczy że odrzuciliśmy twórczość i literaturę. W tym kontekście zmienia się także sposób nauczania języka polskiego, dotąd pojętego jako praca z tekstem pisanym. Tymczasem obejrzenie ekranizacji czy adaptacji wielostronicowego dzieła literackiego pozwala lepiej i szybciej zrozumieć „co autor miał na myśli” niż wielogodzinna jego lektura. Aby zachować przysłowiowego wilka i owcę w całości próbuje się godzić potrzebę zapoznania się z tekstem źródłowym lektury i z jego audiowizualnym tłumaczeniem lub subiektywną prezentacją reżysera. Sens „Wesela” Wyspiańskiego zrozumiałem dzięki spektaklowi Wajdy, stąd w mojej pamięci to ciągle ważny tekst o Polsce i Polakach. Poznałem i polubiłem „Wesele” także dzięki recenzjom i dobrze opracowanym brykom. Lektura dzieła – przyznam szczerze, że wybiórcza - stanowiła uzupełnienie mojej znajomości „Wesela”. Nie czuję się przez to mniej wykształconym. Skolei pamiętam męczarnie kolegów z liceum, którzy Wyspiańskiego do końca czytać nie chcieli i nie znajdywali w jego dziele żadnych ważnych narodowych ocen i inspiracji. Współczesny język polski – jak widać – nie musi być językiem pisanym i nauką literatury jedynie. To obcowanie z tekstami kultury polskiej, tekstami rozumianymi szeroko jako wszelkie dzieła sztuki: od pism po rzeźby i filmy. Tak zresztą termin tekst rozumują kulturoznawcy.



Pisaliśmy oczywiście wypracowania. Nauczyciel badał i oceniał ich poprawność gramatyczną, styl, logiczną kompozycję, znajomość lektur. Niepisanym prawem lepsze stopnie dostawali ci, którzy potrafili napisać na więcej niż 5 stron papieru kancelaryjnego. Ci, którzy rozpisywali się ubogo, byli karceni. Tak więc szkoła przez lata popierała głównie wodolejstwo. Tymczasem idąc po linii przemian w komunikacji i kulturze dziś prawdziwym wyzwaniem jest synteza. Napisz esej na 1200 znaków dotyczący krytyki społeczeństwa polskiego w „Weselu” Wyspiańskiego. Prawdziwą sztuką jest oddać istotę rzeczy w kilku zdaniach, a nie wielostronicowy popis erudycji. Niestety, wyuczony wypracowań nie otrzymałem także prostej, ale niezmiernie potrzebnej edukacji piśmiennej jaką jest redagowanie podań, listów, a zwłaszcza życiorysu. Skrótowości wypowiedzi nauczyłem się dopiero dzięki dziennikarstwu szybko, na pół strony maszynopisu i w miarę adekwatnie opisując wydarzenia. Do matury włącznie przyzwyczajono mnie jednak do swobodnej, radosnej i wielostronicowej twórczości.



Dzięki audiowizualności współczesnej kultury dostrzegamy, że język polski to nie tylko dzieła pisane. Dzięki SMS-om i gazetowym komunikatom uczymy się szybkiego i prostego wyrażania naszych myśli i uczuć. Bliska tej komunikacyjnej zmianie jest poezja, aforyzmy, japońskie haiku. Dziennikarzom, redaktorom i copywriterom wymyślającym hasła reklamowe zaleca się kolekcjonowanie cytatów i tzw. skrzydlatych słów – powiedzonek, spostrzeżeń i maksym redukujących wielość treści do kilku zdań. 


Prosto, krótko, werbalnie jeśli nie da się obrazowo, ale bez rezygnacji z twórczości. To wciąż język polski. Język polski a nie tylko historia polskiej literatury.


Zamieszczono dzięki EDUNEWS.pl

http://www.edunews.pl/index.php?option=com_content&task=view&id= 543&Itemid=1)