korepetycje angielski korepetycje niemiecki
Nie jesteś zalogowany.
Nie masz konta?

Szacunek i uznanie? - Na co to komu? Psychologiczne podstawy motywacji do nauki. Część 5.
kącik porad dydaktycznych Łukasza Kucińskiego



Szacunek i uznanie? - Na co to komu? Psychologiczne podstawy motywacji do nauki. Część 5.

Aby zwielokrotnić pozytywny efekt swojej pracy, wystarczy poznać kolejne zasady rządzące procesami myślowymi uczniów i systemem ich motywacji do nauki. Warto więc wykorzystać podane tutaj informacje. Wielokrotnie sprawdzałem, jak wielka to broń w walce o pozyskanie motywacji uczniów i jak szybko przynosi ona wymierne w wynikach efekty. Dlatego gorąco zachęcam do lektury i stosowania tej wiedzy w praktyce.



POTRZEBA SZACUNKU I UZNANIA – CIĄG DALSZY.



2.POCZUCIE WŁASNEJ WARTOŚCI – łączy się nierozerwalnie z omawianym wcześniej zaufaniem do siebie samego. Poczucie własnej wartości jest niczym innym, jak stanem umysłu, stanem psychicznym, który powstał na podstawie uogólnionej i bardzo subiektywnej samooceny. Znam wiele osób, które zajmują wysokie stanowiska w ogromnych firmach, a ich poczucie własnej wartości jest bardzo niskie, choć spotykają się na co dzień z oznakami uznania i pochwałami. Znam również osoby, które nie odniosły w życiu żadnych ważniejszych sukcesów, ale ich własna samoocena jest bardzo wysoka i przypisują sobie w związku z tym prawo do oceniania i krytykowania innych.
Zadaniem dobrego, inteligentnego nauczyciela jest spowodowanie, aby w umyśle ucznia powstało uczucie wysokiej samooceny i tym samym wysokie poczucie własnej wartości. Specjalnie napisałem, że to zadanie inteligentnego nauczyciela, bowiem zadanie to wymaga bardzo dużej ostrożności i ogromnej spostrzegawczości. Nadanie uczniowi niezasłużonego i zbyt wysokiego poczucia własnej wartości może odnieść zupełnie odwrotny skutek do zamierzonego i doprowadzić do samodestrukcyjnych zmian w jego umyśle.
Ucząc w gimnazjum miałem pewnego ucznia – Mateusza. To był bardzo zdolny chłopak, a w dodatku miał szczęście, że jego rodzice dysponowali dużym majątkiem i sporo inwestowali w edukację syna. Mateusz na każde ferie i wakacje wyjeżdżał za granicę, a latem obowiązkowo uczestniczył w zagranicznych kursach językowych. Zrozumiałe jest zatem, że jego własna samoocena była bardzo wysoka z różnych względów – finansowych, społecznych oraz ze względu na wyższy zasób wiedzy początkowej, z którą uczniowie przychodzą do nowej szkoły. Mateusz, dzięki swojemu obyciu i sporej wiedzy ogólnej z zakresu geografii, języków obcych, techniki, itd., był jednym z najlepszych uczniów w pierwszej klasie, dopóki jego wiedzy starczało mu na zabezpieczenie sobie doskonałych ocen. Z racji wysokich wyników w nauce jego własna samoocena i mylnie rozumiane poczucie własnej wartości i poważanie, którym cieszył się wśród innych uczniów podpowiadały mu, że nie musi się uczyć, aby otrzymywać wysokie stopnie. W rezultacie pierwszy semestr zaliczył z bardzo dobrymi wynikami, koniec pierwszej klasy ukończył z dobrymi wynikami, trzeci semestr był dla niego trudny, lecz w miarę pozytywny, natomiast po czwartym semestrze nie otrzymał promocji do następnej klasy ze względu na oceny niedostateczne z trzech lub czterech przedmiotów. Niestety uwaga i spostrzegawczość wielu nauczycieli, w tym mnie, została uśpiona przez pozorny i złudny obraz pewnego siebie i swojej wiedzy nastolatka. Mylnie uznaliśmy, że ktoś, kto ma wiedzę, lubi i potrafi ją zdobywać. Niestety zabrakło tutaj elementu pracy i wysiłku włożonego w zdobywanie wiedzy, bo nie braliśmy pod uwagę, że to, co już miał, zawdzięczał w większości wiedzy nabytej przy okazji podróży.

Piszę o tym, abyśmy pamiętali, że nadmiar we wszystkim, również w chwaleniu, może prowadzić do nieszczęść. Stąd wymyślony przeze mnie termin INTELIGENCJA PEDAGOGICZNA, bo wszystkie nasze zachowania motywujące uczniów do nauki powinny być uwarunkowane zdroworozsądkowym podejściem do ucznia i procesu uczenia się, a nie być wykonywane czysto mechanicznie, bo tak radził jakiś znany profesor w jakiejś niezwykle mądrej książce. Nie da się bowiem opracować jednakowych dla wszystkich nauczycieli strategii postępowania z uczniem. Każdy uczeń jest inny i wymaga innego podejścia, innego motywowania, innego nagradzania i innego karania. Trzeba pamiętać, że to, co dla jednego ucznia będzie nagrodą, dla innego może okazać się karą (ocena dobra lub bardzo dobra – przypominam opowieść o uczniu z krakowskiego LO, który odebrał ocenę bardzo dobrą jako karę). Tak samo kara, chociaż trudno to zrozumieć, w innym wypadku może okazać się nagrodą (ocena niedostateczna lub naganna w przypadku ucznia – negatywnego bohatera – może spowodować uznanie i podziw w oczach kolegów, patrz sytuacja nr 1, poruszona we wcześniejszym fragmencie o zaufaniu.). Dlatego nauczyciel musi bardzo elastycznie dostosować swoje zachowanie, system motywacyjny, ocenianie i metody wychowawcze do każdego ucznia.
Tylko tak możemy liczyć na dobre efekty naszej pracy i na to, że nasi uczniowie poczują swoją wartość na odpowiednim dla nich poziomie. Należy pamiętać, że psychologia wyróżnia dwa rodzaje samooceny:
◦samoakceptację
◦samoodtrącenie

Samoakceptacja to postawa związana z wiarą we własne siły i szacunkiem do siebie samego. Osoba, która sama siebie akceptuje nie widzi żadnych przeszkód w wykorzystywaniu swoich umiejętności, zdolności lub innych cech wrodzonych podczas realizacji swoich krótko-, lub długoterminowych celów. Samoakceptacja daje jeszcze jedną, bardzo ważną umiejętność – osoba akceptująca siebie i swoje właściwości psychofizyczne potrafi skorygować swoje zachowanie pod wpływem warunków zewnętrznych, nie boi się konfrontacji z problemami i nie boi się tego, że jej błędy lub porażki zdewaluują jej obraz w oczach innych osób. Tylko pewne siebie osoby są na przykład w stanie śmiać się same z siebie, bo wiedzą dokładnie, jaka jest ich wartość. Nie chowają się w obliczu porażki i żartów na swój temat, lecz potrafią odpowiadać inteligentnymi argumentami i przez to wybrną z każdej kłopotliwej sytuacji. Taka postawa przyczynia się również do dobrego samopoczucia na co dzień, co z kolei przyciąga inne osoby, bo kto z nas nie lubi przebywać w otoczeniu osób pozytywnie nastawionych do świata i do innych ludzi.
◦Samoakceptacja ucznia pomaga mu odnosić sukcesy, stawać się liderem, podnosić swoje własne poczucie wartości. Wzmacnia odwagę i cierpliwość w osiąganiu celów, powoduje chęć podejmowania wyzwań coraz większych niż dotychczas i zmierzenia się z nimi oraz ze sobą samym. Uczniowie akceptujący siebie są pogodniejsi, weselsi, bardziej chętni do udzielania pomocy innym uczniom, lecz również bardziej ambitni i bardziej zdeterminowani w walce o swoją, już zajętą, bądź dopiero zdobywaną, pozycję w społeczeństwie.
◦Samoakceptacja nauczyciela powoduje elastyczność w doborze strategii, pomaga budować bardzo solidny i trwały autorytet, sprawia, że nauczyciel nie boi się nowych wyzwań i problemów wychowawczych, uczy się na swoich błędach i na sukcesach innych osób, jest pozytywnie nastawiony do swojej pracy i środowiska pracy. Daje bardzo mocny, pozytywny przykład samym sobą, że można robić to, co się kocha i co sprawia satysfakcję oraz daje poczucie dumy – przykład rozumiany jako wzorzec postępowania do naśladowania przez uczniów i innych nauczycieli. Taki nauczyciel wprowadza do całego środowiska poczucie zadowolenia z pracy i przyjemności oraz samorealizacji.

Samoodtrącenie to postawa przeciwna do samoakceptacji. Postawa taka jest nierozerwalnie połączona z poczuciem krzywdy i winy za coś, co osoba, odtrącająca swoją własną wartość, zrobiła lub za coś, czego nie zrobiła. To postawa utrwalająca w człowieku poczucie niższości, a nawet poczucie pretensji i żalu do siebie samego, że coś mu się nie udało, nie przyniosło zamierzonego efektu lub że efekt mimo tego, że jest wystarczający, nie był jeszcze lepszy. Ta postawa doprowadza do absurdów, o których wspominałem na samym początku tego fragmentu, że nawet osoba piastująca wysokie stanowisko i zajmująca wysoką pozycję w społecznej hierarchii ważności, doceniana i wielokrotnie nagradzana, może nie czuć się wartościowa. Nie docenia ona własnych sukcesów, nie potrafi patrzeć na nie w sposób obiektywny, a za to nadmiernie podkreśla każdą porażkę i każdy błąd. W konsekwencji mimo wielu sukcesów postawa taka może prowadzić do nadmiernego poniżania siebie, a nawet do znienawidzenia siebie. Samoodtrącenie i płynąca z niego dewaluacja siebie (autodewaloryzacja) w oczach innych ludzi może mieć również inny wymiar. W ten sposób niektóre osoby domagają się od otoczenia zainteresowania nimi. Bardzo trafnie określiła to psycholog Agnieszka Krystianc w artykule „Dlaczego ludzie zaniżają poczucie własnej wartości?”:
(…) „Obniżanie własnej wartości może też mieć na celu zyskanie czyjegoś zainteresowania, uwagi i wszystkiego, co się z tym wiąże, a więc m.in. opieki, miłości, poczucia bezpieczeństwa. Roboczo dewaluujące siebie zachowania danej osoby w tym wypadku nazwałam strategią ofiary. Opiera się ona na założeniu jednostki, że w im gorszym świetle ktoś siebie ukaże, tym większą ma on szansę na to, iż w jego otoczeniu znajdzie się osoba, która będzie gotowa mu współczuć, która się nim zainteresuje, zaopiekuje. Zatem można w tym miejscu powiedzieć, iż autodewaloryzacja w jakiś sposób związana jest z frustracją potrzeby bliskości i miłości. Deprecjonowanie siebie, w przekonaniu jednostki, może być czymś, co ochroni ją przed utratą miłości. A stawianie siebie w roli "ofiary", pozwala jej choć na chwilę zdobyć czyjeś zainteresowanie, uwagę.” (...)1
◦Samoodtrącenie ucznia uniemożliwia mu osiąganie sukcesów. Ze względu na zaniżone poczucie własnej wartości uczeń z poczuciem samoodtrącenia nie myśli nawet o możliwości stania się liderem lub człowiekiem sukcesu. Uważa, że wszystko co robi, robi źle i takiej subiektywnej ocenie poddaje wszystkie napotkane wyzwania i zadania. Taka postawa powoduje niechęć do wyzwań i siebie samego, co utrudnia w bardzo poważnym stopniu dotarcie do jego umysłu odpowiednim motywatorom. Jedynym lekarstwem na taką postawę jest powolne i stopniowe przekonywania ucznia systemem nagród i pochwał o jego własnej wartości, oraz zapewnianie go o jego własnych zdolnościach i umiejętnościach, aż do momentu, kiedy jego umysł to zaakceptuje.
◦Samoodtrącenie nauczyciela całkowicie uniemożliwia mu pracę w zawodzie nauczyciela. Żadna osoba odrzucająca siebie oraz nie wierząca w swoje umiejętności i właściwości psychofizyczne nie jest w stanie zbudować silnego i trwałego autorytetu, który jest koniecznym elementem pracy nauczyciela i wychowawcy. Taka postawa nauczyciela nie jest w stanie zabezpieczyć najbardziej istotnych potrzeb uczniów, zawartych w hierarchii potrzeb Maslowa, jak potrzeba bezpieczeństwa, szacunku i uznania, opieki, oparcia i protekcji, ani żadnych innych. Ze zrozumiałych względów nauczyciele dotknięci poczuciem samoodtrącenia nie są też w stanie wpoić uczniom poczucia samoakceptacji, poczucia własnej wartości i pewności siebie, co dyskwalifikuje ich z punktu widzenia predyspozycji do wykonywania zawodu nauczyciela.

Teraz przez chwilę niech każdy z nas zrobi sobie rachunek sumienia i odpowie sobie na jedno, lecz za to bardzo ważne pytanie:

Do której grupy należę?

Jeżeli odpowiedź brzmi: do grupy nr 1 (samoakceptacji), to jest to bardzo dobra wiadomość. Z taką postawą i poczuciem własnej wartości można osiągać naprawdę bardzo dobre efekty w pracy, lecz sama postawa nie jest jeszcze tego gwarancją. Aby osiągać cele wychowawcze i edukacyjne należy systematycznie się rozwijać oraz uczyć nowych technik i strategii uczenia, wychowywania, a przede wszystkim motywowania uczniów do nauki i zdobywania wiedzy.

Jeżeli odpowiedź brzmi: do grupy nr 2 (samoodtrącenia), to sytuacja jest niezwykle poważna. Zakładam jednak, że chęć pozostania w zawodzie nauczyciela jest większa niż chęć zmiany zawodu. W takim przypadku natychmiast trzeba poszukać sobie sytuacji, które potwierdzają wartość w wymiarze ludzkim, społecznym i zawodowym i nadadzą zachowaniom kierunku ku autowaloryzacji2. Dowody takie należy jak najszybciej wykorzystać do zmiany własnego przekonania na swój temat i postarać się o to, aby współpracownicy i uczniowie również taką opinię zmienili. Tylko wtedy istnieje możliwość rozpoczęcia budowy/odbudowy własnego autorytetu i pozytywnej opinii w oczach uczniów, jako wyjściowego elementu do podjęcia pracy.

Wymiary samooceny
Wpływająca na poczucie własnej wartości samoocena ma dwa wymiary:
Wymiar 1. – wysokość
Wymiar 2. – pewność

Psychologia wyróżnia następujące rodzaje samooceny w odniesieniu do tych wymiarów:
1.zawyżona i pewna
2.zawyżona i niepewna
3.zaniżona i pewna
4.zaniżona i niepewna

Zdecydowanie ważniejszym elementem jest wymiar 2. samooceny, czyli jej pewność. Zdecydowanie mniej ważne będzie zatem, czy samoocena została zawyżona, czy zaniżona. Jeżeli jest ona pewna i bardzo silnie zakotwiczona w umyśle, to osoba taka będzie działała zgodnie ze swoją samooceną we wszystkich aspektach życia i w każdym czasie. Jeżeli samoocena jest niepewna, to niezależnie od tego, czy jest zaniżona, czy zawyżona będzie można ją w miarę swobodnie zmieniać. Osoba taka jest wtedy bardzo podatna zarówno na wpływy zewnętrzne, jak również na wpływy wewnętrzne, wynikające z jej subiektywnych odczuć na temat jej istnienia w środowisku społecznym. Świadomość takiego podziału powinna dać nauczycielowi umiejętność rozpoznawania typu samooceny reprezentowanej przez ucznia i elastycznego dostosowania metod pracy i motywatorów, które pomogą uczniowi efektywnie realizować powierzone mu zadania.

Podtrzymywanie poczucia własnej wartości
Budowanie poczucia własnej wartości jest tak samo ważne, jak podtrzymywanie już istniejącego poczucia własnej wartości. Dążenie do obrony, podtrzymania lub podniesienia samooceny nazywane jest w psychologii autowaloryzacją. Większość ludzi przejawia zdrowe dążenie do tego, aby własna osoba jawiła im się w pozytywnym świetle. Naturalną konsekwencją takiego dążenia jest przetwarzanie zdobytych na swój temat informacji w taki sposób, aby podnosiły one poczucie własnej wartości. Wszyscy znamy to z własnego doświadczenia:
– Idziemy ulicą w nowym płaszczu i mamy wrażenie, że wszyscy się na nas patrzą i podziwiają nasz nowy zakup.
– Jedziemy nowym samochodem. Po za trzymaniu się przy przystanku tramwajowym, wydaje nam się, że stojący tam ludzie przyglądają się nam z podziwem.
– Po wyjściu od fryzjera widzimy, że mijający nas przechodnie zachwycają się naszą nową fryzurą.

Aby wzmocnić autowaloryzację ludzie zachowują się w bardzo schematyczny sposób. Objawami takiego zachowania są przede wszystkim:
1.Tworzenie pozytywnych sądów na własny temat (Niedostrzeganie swoich wad lub ułomności).
2.Uważanie posiadanych zalet za ważniejsze niż inne cechy naszej osobowości (pozytywne myślenie).
3.Porównywanie się z innymi (gorszymi od siebie) i tworzenie w ten sposób korzystnego obrazu własnej osoby.
4.Dążenie do sukcesów i unikanie porażek.
5.Przypisywanie sukcesów sobie, a porażek innym osobom lub okolicznościom.
6.Przekonanie o tym, że posiadane zalety są nadzwyczajne i rzadkie, a wady pospolite.
7.Stawianie siebie na ponadprzeciętnej pozycji w stosunku do innych.

Co ciekawe, to osoby, które nie dążą nadmiernie do podnoszenia swojej samooceny mają o wiele bardziej realny obraz własnej osoby i bardziej zbliżony do rzeczywistości pogląd na swoje zalety i wady. Taka tendencja do zachowania samooceny na niezbyt wysokim poziomie może jednak na dłuższą metę prowadzić do obniżenia nastroju, spadku wiary we własne siły i nawet depresji. Stąd mówi się, że pozytywne myślenie wewnątrz jest bazą sukcesu na zewnątrz. Nielubiany przez Polaków sztuczny uśmiech Amerykanów i odpowiadanie zawsze na pytanie o samopoczucie, że czują się świetnie mimo wszystko działa i podnosi im dobre samopoczucie. To przez przesunięcie uwagi i koncentracji z istniejących problemów na być może nieistniejące jeszcze sukcesy. Dobre samopoczucie pozostaje w umyśle mimo problemów i pozwala na o wiele wnikliwsze i bardziej pozytywne badanie otaczającej nas rzeczywistości, co prowadzi do zdolności o wiele szybszego rozwiązywania istniejących problemów i wyłapywania napotykanych okazji na osiągnięcie sukcesów, podczas gdy osoba zajęta problemami w ogóle takich szans nie dostrzega. Inaczej mówiąc to, że czujemy się w danej chwili nienajgorzej nie jest równoznaczne z tym, że czujemy się dobrze. Jeżeli czujemy się nienajlepiej, to nie znaczy, że czujemy się źle.
Widać tu, jak dzięki odpowiednio dobranej lingwistyce zmienia się koncentracja na problemie – słowo „najgorzej” sugeruje jednak jakiś problem lub niedomaganie, przy czym „dobrze” przenosi uwagę na sytuację bezproblemową. W drugim przypadku, mimo tego, że mamy problem, nie czujemy się wcale źle, lecz jedynie nienajlepiej, co koncentruje uwagę na stanie najlepszym z możliwych, do którego się odnosimy.
To tylko różnica jednego słowa, lecz proszę zobaczyć, że w odbiorze ma bardzo istotną różnicę znaczenia. Polecam stosowanie tej wieloznaczności podczas oceniania uczniów – zamiast „źle” można powiedzieć – „nienajlepiej się przygotowałeś”. Zamiast – „nienajgorzej poszedł ci ten sprawdzian”, można powiedzieć – „całkiem dobrze poszedł ci ten sprawdzian”, itd. Tego typu lingwistyka (o której szerzej w dalszych częściach) już sama w sobie wpływa bardzo pozytywnie na podniesienie i utrzymanie samooceny ucznia, a co za tym idzie podniesienie jego poczucia wartości, a w najgorszym przypadku nie wpływa na jego obniżenie, a to czasem już wystarczy, żeby odnieść pozytywny efekt wychowawczy, o co przecież wszystkim nam chodzi. W naszej pracy nie można lekceważyć nawet najdrobniejszych szczegółów, które chociaż o milimetr są w stanie zbliżyć nas do osiągnięcia naszego celu, a wszystko po to, aby zabezpieczyć uczniowi jego potrzebę szacunku i uznania.


3.KOMPETENCJA – jest kolejnym elementem, wchodzącym w skład 4. potrzeby (szacunku i uznania) w hierarchii potrzeb Maslowa. Kompetencja to w skrócie odpowiednia ilość umiejętności, właściwości lub predyspozycji, które musi posiadać człowiek, aby mógł wykonać stojące przed nim zadanie.

Podczas procesu edukacji i wychowania każdy z nas zdobywa jakieś umiejętności, które pozwalają mu w różnym czasie wykonywać określone czynności. To wiedza i jej zdobywanie jest kluczową umiejętnością, a tym samym oczekiwaną kompetencją, którą powinien zdobyć uczeń na poszczególnych etapach edukacji. I tak na przykład w nauczaniu wczesnoszkolnym wyposażymy ucznia w kompetencje rozpoznawania kolorów, pór roku, zwierząt, itd. Na wyższych etapach edukacji będziemy oczekiwać od ucznia o wiele szerszych kompetencji w posługiwaniu się językiem ojczystym, językiem obcym i innymi informacjami naukowymi z zakresu geografii, biologii, fizyki, ale również, co nie mniej ważne, będziemy starali się przekazać uczniom odpowiednie kompetencje w zdobywaniu istotnych informacji przez posługiwanie się słownikami, encyklopediami, informacjami zawartymi w mediach lub w Internecie. Umiejętność szukania informacji jest kluczową kompetencją, bez której żaden uczeń nie powinien ukończyć szkoły. Przeanalizujmy poniższe przykłady:
1.Umiejętność łowienia ryb może spowodować, że na obozie harcerskim uczeń zdobędzie autorytet i będzie postrzegany jako zaradna osoba, która potrafi poradzić sobie w warunkach polowych. Proszę zobaczyć, że osoba, która nie posiada takiej kompetencji będzie odczuwała lęk, kiedy znajdzie się z daleka od cywilizacji, w lesie, bez dostępu do sklepu spożywczego.
2.Umiejętność szukania informacji w Internecie w sytuacji, w której nie ma się dostępu do książki lub do osoby, która takiej informacji może udzielić, jest kompetencją, dającą poczucie bezpieczeństwa. Czujemy, że w każdej sytuacji możemy sobie poradzić, kiedy szukamy jakiejkolwiek informacji.
3.Znajomość języka angielskiego daje bardzo duże poczucie bezpieczeństwa w miejscu, w którym nie mówi się w naszym języku ojczystym. Jest mało prawdopodobne, żeby nie można było sobie poradzić gdziekolwiek na świecie, używając języka angielskiego.

Proszę zobaczyć, że w tych trzech, bardzo zbliżonych do realnego życia przypadkach posiadanie odpowiednich kompetencji potrafi sprawić, że różne potrzeby człowieka zostają zaspokojone – począwszy od potrzeb fizjologicznych, przez potrzeby bezpieczeństwa, miłości i przynależności aż do potrzeb szacunku i uznania, o których tutaj mowa. Posiadanie odpowiednich kwalifikacji powoduje, że w oczach innych ludzi można zyskać poważanie i szacunek. Wielokrotnie, ze względu na znajomość języków obcych, zdarzyło mi się pomagać jakimś zagubionym osobom, które nie mogły sobie poradzić w obcym kraju. Ba, pomagałem również obcokrajowcom, którzy czuli się zagubieni w Polsce, nie mogąc się porozumieć w żadnym urzędzie czy sklepie. Zapewne Państwo również mieli możliwość pomagania komuś w czymkolwiek, co wiąże się lub nie z Państwa zawodem. Czy pamiętacie, jakie uznanie w oczach tych osób uzyskaliście?
Jeżeli myślę o zdobyciu uznania, to zawsze tutaj przypomina mi się zabawna historia, której byłem głównym bohaterem.
Spotkałem kiedyś zrozpaczonych znajomych, stojących przy swoim samochodzie, którego nie mogli uruchomić. Ponieważ sam kilka godzin wcześniej miałem taki problem i obserwowałem, jak mechanik sobie z nim poradził, podszedłem do ich samochodu w taki sam sposób. Zrobiłem dokładnie to samo, co tamten człowiek i silnik zaskoczył za pierwszym razem.
Co się stało dalej?
Radość, pochwały, uznanie, podziw i szacunek w oczach znajomych, poczucie dumy i satysfakcji, wzrost poczucia własnej wartości, poczucie, że posiadam kompetencję, dzięki której być może kiedyś pomogę sobie lub innym ludziom.
Proszę zobaczyć, jaki złożony łańcuch reakcji pociągnęło za sobą posiadanie kompetencji, której u siebie nawet nie podejrzewałem. A co może się stać, jakich ogromnych sukcesów można się spodziewać, kiedy człowiek jest świadomy swoich kompetencji i potrafi z nich świadomie korzystać?

Dlatego:
Niezwykle ważną rzeczą jest uczenie nie tyle tego, co uczeń powinien umieć, czyli treści merytorycznych, lecz tego, jak może je zdobyć, kiedy będą mu potrzebne.

Mowa tu o pokazywaniu uczniom, że nie ma jednego słusznego sposobu dochodzenia do celu, że każdy może znaleźć własną drogę i że każda z tych dróg będzie dobra. Uczeń powinien zdobyć szeroko rozumiane kompetencje pozyskiwania informacji, a nie suchą wiedzę. Pamiętajmy o tym, bo to bardzo ważne. Pokazujmy uczniom drogi do celów, a nie same cele, – inaczej rzecz ujmując, uczmy ich łowić ryby, a nie je kupować, dawajmy im wędki, a nie ryby. Dzięki temu spowodujemy, że tak przygotowani do życia ludzie poradzą sobie w każdych okolicznościach bez strachu i lęku, a co najważniejsze zyskają uznanie i podziw innych ludzi, którzy takich kompetencji nie posiadają, bo nie uczyli ich tacy fantastyczni nauczyciele, jak my.


4.POWAŻANIE – to równie złożona i kompleksowa wartość, do której naturalnie dąży każdy z nas. Proszę zobaczyć, że w zasadzie za wszystko, co robimy, wolelibyśmy otrzymać w zamian nagrodę w postaci szacunku i poważania, niż karę czy naganę. Naturalne dążenie człowieka do uzyskiwania jak największej ilości przyjemności w życiu wiąże się również z tym pojęciem. Nawet taki ekstremalny przykład, jak pobicie kogoś, może w oczach pewnej grupy ludzi wzbudzić podziw i uznanie. Najważniejszym elementem pomagającym zdobyć uznanie jest zrobienie czegoś, co wychodzi poza ramy przeciętnych zachowań społecznych. Im większy sukces, im większy rozgłos, tym większe jest poważanie. Tak negatywne zachowania jak spektakularna kradzież, włamanie się do komputerowego systemu Pentagonu, ucieczka z więzienia mogą w takim samym stopniu wzbudzić poważanie i uznanie jak bardzo pozytywne efekty działań, np.: wygranie Konkursu Chopinowskiego, czy olimpiady matematycznej, zdobycie ośmiotysięcznika, czy przepłynięcie Kanału La Manche, nauczenie się języka obcego w stopniu umożliwiającym swobodne porozumiewanie się czy „Pana Tadeusza” na pamięć.

Poważanie ze strony kolegów i nauczycieli może być również bardzo motywującym elementem dla uczniów. Istnieje jednak bardzo realne zagrożenie, że chęć uzyskania uznania i poważania mogą w równym stopniu prowadzić do zachowań aspołecznych, co prospołecznych. Zapewne spotykacie się Państwo w szkole z zachowaniami typu: picie alkoholu, palenie papierosów, marihuany, pobicia lub kradzieże. Tego typu działania mogą jasno pokazywać, że uczestniczący w nich uczniowie szukają właśnie możliwości zdobycia uznania na polu, na którym najłatwiej jest je zdobyć. Kto wypije więcej, kto wcześniej zacznie palić, kto kogo pobije – to mogą być wyzwania młodych ludzi w celu zdobycia uznania w oczach rówieśników. Im gorzej się uczy, im bardziej nauczyciele i dyrekcja go nie znoszą, im śmieszniejszy żart zrobi sprzątaczce, tym w oczach innych staje się sławniejszy. Doskonale wiemy, że przeważnie postępują tak uczniowie, którzy na innych polach, dotyczących szkoły, nie potrafią osiągać sukcesów, a inni czasem za nimi podążają ze względu na potrzebę przynależności i afiliację. Zadaniem inteligentnego nauczyciela jest odwrócić kierunek działania tych młodych ludzi i nadanie mu wymiaru pozytywnego. Jest to proces często dosyć powolny, lecz konsekwencja i łagodna determinacja z przyjacielskim nastawieniem mogą tutaj bardzo pomóc. Zasada jest prosta. Posługując się odpowiednimi argumentami i dobrymi, wartościowymi przykładami z jednej strony należy osłabić znaczenie działań negatywnych, a z drugiej strony wzmocnić znaczenie działań pozytywnych. Aby nie zniechęcać uczniów i nie uchodzić z „nudziarza” początkowo najlepiej zachęcać ich do działań nie związanych z nauką konkretnego przedmiotu. Lepiej skoncentrować się na działaniach pozaszkolnych, jak wycieczki, kino, teatr, zawody sportowe, konkursy ogólnoszkolne. Wszystko po to, aby osłabić wśród uczniów podziw dla działań negatywnych, kierując ich uwagę na zupełnie inne doznania. Pokażmy im, że w innych zachowaniach można znaleźć jeszcze więcej przyjemności i radości, niż w podziwianiu głupich wybryków. Bez podziwu społeczności i innych uczniów czasem nie warto dokonywać tych wszystkich rzeczy. Brakuje motywu, żeby się wygłupiać, skoro nikt nigdy nie klaszcze. Po osiągnięciu tej fazy można zacząć nagradzać uznaniem działania, związane bezpośrednio ze szkołą i z nauką.
Najprostszym sposobem uzyskania poważania i uznania jest otrzymywanie nagród lub dobrych ocen. W szkole średniej miałem kolegę, Pawła, który był najlepszym uczniem w szkole, a do tego reprezentantem Polski juniorów w lekkiej atletyce, grał w szkolnym zespole na gitarze i śpiewał w chórze. Nie wychodziłem z podziwu, jak można tego wszystkiego dokonać – nie wspomnę, że dzięki Pawłowi i jego pomocy uczyłem się matematyki na jakim takim poziomie, bo często tłumaczył mi to, czego nie byłem w stanie zrozumieć na lekcjach.
Paweł cieszył się uznaniem wśród uczniów, którzy chcieli być tacy, jak on, a rodzice tych uczniów marzyli, żeby ich dzieci były takie jak Paweł. Nauczyciele byli dumni z Pawła i również cieszyli się uznaniem, kiedy Paweł zdobywał kolejne punktowane miejsca na olimpiadach z niemalże wszystkich przedmiotów. Był wzorem dla innych, bo nie zadzierał nosa, nie obnosił się ze swoimi sukcesami i zawsze chętnie pomagał innym, jeżeli go o to prosili i jeżeli miał na to czas.
Niestety takie talenty nie należą do najczęstszych, więc nie czekajmy na tego jedynego w swoim rodzaju ucznia. Rozejrzyjmy się dookoła i zobaczmy, że wśród naszych uczniów również są podobni ludzie. Może nie w takiej skali, ale wystarczy, że robią cokolwiek, co może być uznane za nadzwyczajne, bo czasem jeden gest czy pochwała może zmienić życie człowieka. Wyobraźmy sobie ucznia, który nigdy nie miał zbyt dobrych ocen. Nagle przychodzi ten jeden dzień, kiedy przy odpowiedzi okazuje się, że nauczył się całego wiersza na pamięć. Ten jeden raz zdobył się na wysiłek, włożył pracę i mimo, że jąkał się co drugie zdanie i trzeba było mu podpowiadać, zrobił coś, czego jeszcze nigdy wcześniej nie zrobił. Nauczyciel wstaje wtedy z krzesła, podchodzi do ucznia, podaje mu rękę i mówi: „Jestem pod wrażeniem Twojego dzisiejszego przygotowania. Podziwiam to, co zrobiłeś i myślę, że wszyscy też są pod wrażeniem. Teraz zwraca się do klasy i mówi: Nagrodźmy naszego kolegę brawami, bo to, co pokazał oznacza, że potrafi się nauczyć również innych trudnych rzeczy i że ma duży talent.”
Teraz są brawa. A na koniec nauczyciel patrzy uczniowi w oczy i mówi: „Cieszę się, że jesteś taki ambitny i że postanowiłeś się przyłożyć do nauki. Uwielbiam, kiedy jesteś tak dobrze przygotowany. Jestem z Ciebie dumny i stawiam Ci dzisiaj Twoją pierwszą piątkę.”

Pozwólcie Państwo, że trochę ochłonę, bo to bardzo silnie motywujące zachowanie wymaga bardzo dużego ładunku emocjonalnego.
Oczywiście powyższy przykład jest specjalnie może nieco przerysowany, lecz chodziło mi tutaj o pokazanie pewnego procesu. Wyobraźcie sobie, że to Wasz nauczyciel tak zwraca się do Was.
Co czujecie?
Podziw? Szacunek? Uznanie? Poważanie? Dumę? Satysfakcję? Wysokie poczucie własnej wartości?
Wystarczy odpowiedni moment, żeby dać uczniowi to wszystko i zaspokoić tym samym jego potrzebę szacunku i uznania. Z doświadczenia wiem (a robiłem podobne „sceny” wielokrotnie w szkołach, w których uczyłem), że to działa perfekcyjnie. Nie można jednak stosować wspomnianej metody zbyt często, bo traci ona wtedy swoją magię, a efekt zaskoczenia znika. Pamiętajmy, że umysł i organizm ludzki przyzwyczaja się do wszelkich bodźców, które oddziałują na niego przez dłuższy okres czasu. Taki efekt w psychologii nazywamy habituacją. To zwyczajne działanie układu nerwowego, dotyczącego wszystkich zmysłów, które powoduje, że przyzwyczaja się on i przywyka do działających na niego bodźców. Proszę zwrócić uwagę, że do tej pory nie zwracali Państwo uwagi na szum generowany przez Państwa komputer, przed którym teraz siedzicie lub na dochodzące z sąsiedniego pokoju albo nawet z zewnątrz odgłosy, dopóki nie przeczytaliście tego zdania. Umysł przyzwyczaił się do nich tak, że ich nie słyszy, mimo ich ciągłego występowania.
Tak samo bywa z wyznaniem miłości, które powtarzane zawsze i wszędzie każdemu z nas by się znudziło i zapewne nie zwracalibyśmy na nie uwagi aż tak bardzo, jak za pierwszym razem. Niezależnie od tego, czy bodźce działają na zmysł słuchu, dotyku, węchu, wzroku, czy też mają oddziaływanie czysto kinestetyczne, nie będą miały dużego efektu, jeżeli będą nadużywane.

Wróćmy jednak do naszego ucznia i jego pierwszej piątki.
Ludzie pytają czasem: – „Czy to nie kłamstwo, jeżeli powie mu się, że to wspaniałe, co zrobił i że jestem dumny, itd.?” Wtedy odpowiadam, że niech każdy traktuje to jak chce. Może jest w tym trochę przesady, ale czy to nie efekt jest najważniejszy? Po takiej przemowie i brawach stoi przed nauczycielem trochę zaskoczony, ale zadowolony uczeń – dobry uczeń, którego inni podziwiają. I jedno jest pewne: jeżeli konsekwentnie (lecz bez przesady) będzie on motywowany do dalszych wysiłków kolejnymi pochwałami i zachętami, to nauka zacznie mu w końcu sprawiać przyjemność.
Proszę zobaczyć, że odpowiednio zakorzenione w uczniach poczucie robienia pozytywnych rzeczy, bo tylko ten kierunek nas interesuje w tym wypadku, może doprowadzić do tego, że uczeń będzie podświadomie szukał podziwu, zachowując się tak, jak tego oczekujemy. Co to jest więc za różnica, czy damy mu ocenę za bardzo na wyrost, czy zupełnie przesadzoną, czy oszukamy go lub okłamiemy, jeżeli w rezultacie tych zabiegów on naprawdę zacznie pozytywnie oceniać przedmiot, którego się uczy i nauczyciela tego przedmiotu, a w konsekwencji siebie. Przecież to jego naturalne dążenie do zaspokojenia potrzeby szacunku i uznania. Może wreszcie zobaczy, że o wiele łatwiej jest zdobyć uznanie zdobywając jednocześnie dobre oceny, niż nie ucząc się i wymyślając głupie wybryki lub inne działania, mające negatywne skutki. Gwarancji nie ma, lecz jest duża nadzieja i bardzo duże prawdopodobieństwo. Tak jak ze wszystkimi tego typu strategiami, potrzeba tylko konsekwencji w działaniu. Czy takie działanie ma sens?
Należy jednak pamiętać, że tak preferencyjnie nie możemy nikogo traktować zbyt długo. Stawianie komukolwiek ocen na wyrost i chwalenie go za coś, co inni uczniowie robią z zamkniętymi oczami bez pochwał z naszej strony, może doprowadzić do spadku motywacji u tych uczniów. A tego nie chcemy.
Jak jednak działa pochwała i jakie może mieć efekty pokazuje moje własne doświadczenie. Na czwartym czy piątym roku studiów odbywaliśmy praktyki studenckie w szkołach. Trafiłem do jednego z najlepszych w Łodzi liceów, gdzie moja opiekunką była niezwykle sroga nauczycielka języka niemieckiego. Wszyscy uczniowie drżeli na jej widok. Była strasznie wymagająca i trzymała na lekcji wielką dyscyplinę, niemalże jak w niemieckiej armii. Nikt nie miał prawa odezwać się nieproszony bez zgłoszenia chęci wypowiedzi przez podniesienie ręki. W sali panowała grobowa cisza i było słychać tylko ją lub ucznia, który aktualnie mówił. Kiedy zajrzałem do dziennika zobaczyłam, że najlepsza oceną w zasadzie była trójka. Sądząc po ocenach zobaczyłem przed sobą klasę przeciętnych uczniów, którzy podczas sprawdzania pracy domowej chowają się jeden za drugim, żeby tylko nie wyczytano ich nazwiska. „Boi się ten, kto nie umie” - myślałem. Wierzyć mi się nie chciało, że w tak dobrej szkole są tak przeciętni uczniowie. Po tygodniu obserwowania pani profesor sam stanąłem przed klasą. Byłem niewiele starszy od nich i sam pamiętałem to uczucie, kiedy nauczyciel terroryzuje wszystkich uczniów i nie pozwala na odkrycie im swoich talentów. Zrobiło mi się ich trochę żal. Po dwóch czy trzech przeprowadzonych przeze mnie lekcjach pani profesor stwierdziła, że dam sobie radę i powiedziała do uczniów bardzo ważne wtedy zdanie: „Teraz pan Łukasz będzie was uczył przez kilka zajęć. Uczcie się, bo wszystkie postawione przez niego oceny będę również uwzględniała przy wystawianiu ocen semestralnych.” – i zniknęła ze szkoły na dwa tygodnie.
Ponieważ wcześniej zadała im nauczenie się na pamięć jakiegoś wiersza, moim pierwszym wyzwaniem było sprawdzenie, jak owi uczniowie się przygotowali. Poprosiłem więc, żeby zgłosili się ochotnicy. Na sali zaległa cisza. Uczniowie „zniknęli” pochowani jeden za drugim. Musiałem więc wyczytać jakieś nazwisko z listy. Chłopak wyszedł na środek sali z niepewnością i lekiem. Stanął, po czym wyrecytował na pamięć całą poezję bez mrugnięcia okiem. Usta mu drżały, głos mu się łamał, nie robił przerw, nie intonował odpowiednio, lecz powiedział całość bez ani jednej przerwy na przypomnienie sobie, co dalej. Byłem w szoku. Przypomniałem sobie moją klasę ze szkoły średniej – trzydziestu chłopaków z technikum energetycznego i nasz poziom. Porównując to ze sobą uznałem, że nie ma co się zastanawiać i chłopakowi należy wstawić piątkę. Wpisałem więc do dziennika ocenę bardzo dobrą. Do dziś pamiętam jego zdziwioną minę, bo pewnie był w takim samym szoku z powodu oceny, jak ja wcześniej z powodu jego recytacji. Widziałem też zdziwienie na twarzach innych uczniów. Wyczytałem następne nazwisko z listy i sytuacja powtórzyła się. Byłem zdziwiony, że tacy przeciętni uczniowie, za których ich brałem, tak porządnie są przygotowani. Postawiłem kolejną piątkę, która spotkała się z nie mniejszym zdziwieniem, co pierwsza. Potem zadałem pytanie, czy są jacyś ochotnicy i co się okazało? Podniósł się las rąk! Wybierałem uczniów i postawiłem wtedy chyba około dziesięciu piątek i kilka czwórek. Kiedy zadzwonił dzwonek rozległ się jęk zawodu i żal innych uczniów, którzy nie zdążyli „dopchać” się do odpowiedzi. Prosili mnie, żebym pytał ich jeszcze na przerwie. Więc pytałem. Myślałem sobie: „Jacyś są dziwni. Nam, w technikum, na myśl by nie przyszło, żeby prosić nauczyciela o pytanie na przerwie.” Ale to były ich najlepsze oceny, które dostali w tej szkole z niemieckiego. Na kolejnych lekcjach wprowadzałem nowy materiał, zadawałem prace domowe i na kolejnych pytałem, czy są ochotnicy, żeby wyjść na środek i powiedzieć, co zrobili. Jak Państwo myślicie, czy zgłaszali się ochotnicy? Sala zamieniała się w ułamku sekundy w las rąk. Uczniowie bili się o to, żeby wyjść na środek i dostać chociażby plusa za przygotowanie. Za każdym razem chwaliłem ich, klepałem po ramieniu, czasem proponowałem, żeby kogoś nagrodzić brawami. Atmosfera była przemiła, uczniowie uśmiechnięci i zadowoleni i w dodatku zawsze przygotowani, bo mimo wielu ochotników i tak zawsze brałem do odpowiedzi kogoś z listy, żeby pozostawić sobie element zaskoczenia. To było niewiarygodne. Oni byli genialni. Po dwóch tygodniach wróciła pani profesor. Kiedy zobaczyła dziennik, złapała się za głowę. Zostałem szybko sprowadzony na ziemię i „obsztorcowany” za to, że podważam jej autorytet i rozpuszczam uczniów, po czym oznajmiła im, że niestety oceny te z racji tego, że są mocno zawyżone, nie zostaną przez nią uwzględnione przy ocenie semestralnej. Znów na sali zapanowała cisza, oczy spuszczone w dół, jeden uczeń schował się za drugiego, żeby tylko nie zostać wezwanym na środek sali. Znów zapanował lęk i stres, a oceny już nigdy nie przekroczyły czwórki.
Po co to opowiadam? Żeby pokazać, jak potrzeba szacunku i uznania może spowodować chęć do nauki i do pokazania tego, co się umie. To daje motywację, bo komuś spodobało się to, co zrobiłem, że ktoś pochwali i postawił dobrą ocenę. Czy utrzymanie dyscypliny w klasie i ciszy jest więcej warte niż poczucie, że dajemy uczniom wiarę w ich własne siły, poczucie swojej wartości, chęć do pokazywania swoich talentów, zadowolenia z zainwestowanego w naukę czasu i ogólny szacunek oraz uznanie? Myślę, że wszyscy zgodzą się ze mną, że w naszej pracy nie ma ważniejszych rzeczy niż zapewnienie uczniom poczucia satysfakcji, szacunku i uznania. Wszystko inne przychodzi samo.

http://www.wsipnet.pl/kluby/niemiecki_porady_dydaktyczne.php?id= 9349
język niemiecki