korepetycje angielski korepetycje niemiecki
Nie jesteś zalogowany.
Nie masz konta?

Studenci - Półinteligenci? - bloguje Łukasz Kuciński (inteligencja pedagogiczna)


W tym roku nabór na AHE w Łodzi był niewielki, bo absolwenci szkół średnich, wystraszeni doniesieniami z prasy i telewizji postanowili zapisać się na inne uczelnie. Informatykę, która według samych studentów stała na naprawdę wysokim poziomie, a studenci mogli pracować w dobrze wyposażonych pracowniach komputerowych, zamknięto. Kilka tysięcy studentów zostało na lodzie, ku uciesze innych uczelni prywatnych.

Na mój gust błąd jest zupełnie nie tam, gdzie go szukamy. Nie o to chodzi, że właściciele tej uczelni, czy innych uczelni prywatnych są oszustami i kombinują, jak tutaj oszukać wszystkich dookoła. Oni są menedżerami i jeżeli przychodzą do nich klienci, to otwierają przed nimi drzwi. Zakładam się z każdym, że zrobiłby dokładnie tak samo, gdyby był właścicielem takiej szkoły.

Niestety taki popyt niesie ze sobą również problemy, bo nie ma niestety możliwości pozyskania odpowiedniej liczby pracowników naukowych, którzy mogliby i chcieliby jednocześnie firmować uczelnię swoim nazwiskiem. Stąd niektórzy z nich pracują na kilku etatach, zarabiając ogromne pieniądze, często 200-400 zł za godzinę, a niektórzy o bardzo rzadkich specjalizacjach dostają nawet 3000 zł za przeprowadzenie jednego wykładu raz na miesiąc tylko po to, żeby można było ich wpisać na listę płac i wykazać jako profesorów pracujących na uczelni. To wszystko więc nie dlatego, żeby oszukiwać, lecz dlatego, że nie ma innego wyjścia.

Uczelnie państwowe przecież nie przyjmują więcej studentów niż mają przewidziane w limitach. Nie muszą, bo i tak dostają pieniądze od państwa. Rektorzy nie muszą martwić się, jak zarobią na remonty i sprzęt, bo te pieniądze dostają z ministerstwa. Profesorowie i doktorzy mają komfort pracy i święty spokój, bo nikt ich stamtąd nie ruszy do emerytury, albo nawet do śmierci. I to jest żałosne, bo niektórym już dawno przydałyby się ciepłe kapcie i ogródek przy domu, żeby mieć co robić i już nigdy więcej nie straszyć swoim trupim wyglądem studentów.

A może, zamiast likwidować ciekawe kierunki, które cieszą się powodzeniem, stworzyć możliwość pracy naukowej większej liczbie doktorantów i profesorów? Może wtedy wszyscy byliby zadowoleni?

Bronię uczelni prywatnych, bo nawet, jeżeli ktoś dostrzega tam jakieś nieprawidłowości i niedociągnięcia, to moim zdaniem niczym nie różnią się one od zwykłych, państwowych uniwersytetów pełnych zasiedziałych, rutyniarskich, starych - przestarzałych profesorów bez polotu i jakiejkolwiek woli podążania za światem.

Niezależnie jak na to spojrzeć, to i tak absolwenci uczelni wyższych miesiącami szukają pracy, bo teraz każdy może być magistrem. Nawet ci, którzy w życiu nie przeczytali żadnej książki, nie potrafią napisać poprawnie jednego zdania i sklecić miłej dla ucha wypowiedzi także. Ale dlaczego zabraniać im studiowania, skoro ktoś dał im wcześniej świadectwo maturalne, a jeszcze wcześniej przeszli przez gimnazjum i podstawówkę. Gdzie się podziały kryteria oceniania i obiektywizm. Skoro ci ludzie zdali matury, to należy im się prawo do studiowania, a skoro na państwowych uczelniach (ponoć lepszych) nie ma dla nich miejsca, to idą do prywatnych. Łatwo jest więc pasibrzuchom zza uniwersyteckich i ministerialnych biurek krytykować prywatne uczelnie. Gdyby zabrać im profesorów, kazać samemu płacic za sprzęt, remonty i inne potrzebne rzeczy, to okazałaoby się, że w ciągu kilku miesięcy sytuacja odwróciłaby się o 180 stopni.

Ale po co wspierać inicjatywę, chęć rozwoju i kreatywne myślenie? Lepiej udupić i zgnoić wszystkich, którzy myślą przyszłościowo i nie boją się przeciwstawić systemowi.

Normalna KOMUNA, mili Państwo. Normalna KOMUNA!

Pozdrawiam

Łukasz

więcej na:
http://lukaszkucinski.blox.pl/2009/10/Studenci-Polinteligenci.ht ml