korepetycje angielski korepetycje niemiecki
Nie jesteś zalogowany.
Nie masz konta?

Jak zwykle brak podręczników - bloguje Łukasz Kuciński (inteligencja pedagogiczna)


Jak zwykle brak podręczników

Jak co roku na początku września brakuje podręczników w księgarniach. Tłumy tłoczą się u drzwi i wykrzykują obelgi na księgarzy na hurtowników na wydawców i tak dalej, licząc, że to w jakiś sposób spowoduje, że następnego dnia podręczniki się zjawią. Jestem w dosyć trudnej sytuacji, bowiem reprezentuję też drugą stronę tego całego zamieszania, czyli wydawców i muszę powiedzieć, że nie wszystko jest tak, jak wszyscy byśmy sobie tego życzyli.

Wszyscy mają trochę inne interesy w tym biznesie i tylko szkoda, że cierpią na tym uczniowie, którzy z jednej strony mają naciski od nauczycieli, bo nie odrabiają prac domowych, a z drugiej od rodziców, bo ci biegają od sklepu do sklepu, tracąc swój cenny czas na poszukiwanie czegoś, czego zwyczajnie nie ma.

Dlaczego więc nie ma książek? Postaram się to wyjaśnić.

Sprawa jest dosyć złożona, a przynajmniej tak złożona, jak kombinacje, służące do ustalania nakładów. Wszystko jest dobrze, dopóki MEN nie wpada na genialne pomysły wprowadzania kolejnych reform oświatowych, bo wtedy wszystkie statystyki, liczby, tabele i analizy można sobie schować w buty.

Po pierwsze po wprowadzeniu reformy wydawcy MUSZĄ zmienić książki. I chociażby zmienił się tylko numer aprobaty MEN książka musi być wydana jako nowe wydanie, zgodne z podstawą programową i nowym numerem aprobaty. Czasem zmiany sa tak niewielkie, że można ich w ogóle nie robić, lecz mimo wszystko konieczne, bo inaczej recenzenci MEN odrzucą podręcznik i nie będzie on mógł być sprzedawany. W taki sposób uczniowie nie mogą odkupować starych książek od innych uczniów, bo w nowych są jakieś zmiany. Często minimalne, ale są i uczenie się ze starszej wersji książki jest wtedy uciążliwe.

Po drugie każda reforma jest dla dyrekcji i nauczycieli okazją do uporządkowania spraw podręcznikowych i często zdarza się, że zespoły przedmiotowe gremialnie decydują się na rezygnację z jednego podręcznika i wchodzenie w inny. Tym samym jedno wydawnictwo ogromnie traci, a drugie ogromnie zyskuje, ale do września nikt z wydawców nie jest w stanie tego przewidzieć, czy i o ile stracił lub zyskał nawet jeżeli są zbierane deklaracje wyboru podreczników, bo i tak przedstawiciele handlowi nie są w stanie dotrzeć do wszystkich nauczycieli, których jest w Polsce około 500 000, a przedstawicieli 100.

Po trzecie każda hurtownia chce się zabezpieczyć na ewentualne zwiąkszone zapotrzebowanie i zamawia u wydawcy o wiele więcej książek niż jest w stanie sprzedać.

Po czwarte po zamówieniach hurtowni brakuje książek w magazynach i nie ma jak realizowac indywidualnych zamówień sładanych przez nauczycieli.

Nie da się w związku z tym przewidzieć, ile podręczników faktycznie będzie potrzebnych, a w tym wszystkim jest wydawnictwo, które przecież nie może wydrukować 3 razy tyle, ile rzeczywiście potrzeba, bo potem nie ma gdzie tego przechowywać przez rok, do kolejnego września. Ogromne kwoty zostają zamrożone. Widzę, że nikt tego nie rozumie i nie chce zrozumieć, że zamrożenie kilku czy kilkudziesięciu milionów złotych w podręcznikach, które można odzyskać dopiero za rok, mogłoby doprowadzić nawet do bankructwa tych wydawnictw, które zbyt mocno przejęłyby się skargami nauczycieli. Dlatego staramy się robić tak, żeby dodrukowywać podręczniki małymi partiami, bo wtedy mamy pewność, że jeżeli coś zostanie, to będą to tylko kilkutysięczne resztki, a nie kilkudziesięcio-, a czasem kilkusettysięczne nakłady. I gwarantuję, że gdyby ktokolwiek z narzekaczy i uskarżaczy siedział na miejscu wydawcy robiłby dokładnie tak samo, bo nie ma innego wyjścia.

Co innego jest jednak smutne. A mianowicie to, że nauczyciel nie potrafi sobie poradzić przez miesiąc, kiedy uczniowie nie mają podręczników, prowadząc ciekawe zajęcia bez podrecznika. Zwłaszcza, że tyle materiałów jest w internecie, które można kserować różne ciekawe teksty gry, zabawy i Bóg jeden wie, co jeszcze. To smutne, że nauczyciele są tak ubezwłasnowolnieni tym, co ktoś za nich wymyślił i wydrukował. Skoro wiadomo, że we wrześniu książek będzie brakować (co roku są przecież podobne problemy), zwłaszcza, kiedy wchodzi reforma do szkół, to lepiej zachować spokój i cierpliwie czekać na książki, dając uczniom i sobie radość rozkoszowania się tym, co samemu się stworzyło. Bycie twórcą daje możliwość zamiany zajęć standardowych na kreatywne, motywujące i pozbawione elementów rutyny, co większości z nas od czasu do czasu dobrze robi. To taki powrót do źródeł, kiedy jako młodzi, ambitni i pełni wiary w to, że uda nam się zmienić oblicze polskiej edukacji, tworzyliśmy polską szkołę. Teraz coraz częściej oddajemy ten przywilej wydawnictwom, które mówią nam, co i kiedy robić, jakie zadania sa dobre dla nszych uczniów, kiedy warto zrobić test i na ile punktów. Ocknijmy się! To MATRIX. A rutynowy nauczyciel bez pomysłów i uczeń, kóry widzi, że nauczyciel bez podręcznika jest nic nie wart, bo nie jest w stanie nic ciekawego zrobić to najgorsze, co może się przytrafić polskiej edukacji.

A co by było, gdyby podręczniki nagle przestały istnieć?

Niektórzy nauczyciele by zwariowali, niektórzy wydzwanialiby do wydawców, do księgarzy i do ministerstwa i tracili miesiące na wylewanie swoich żali zamiast uczyć, a niektórzy spokojnie wydrukowaliby ze swoich komputerów lub z internetu to, co tam jest, zrobili ksero i z uśmiechem budowaliby swój własny, twórczy i niezwykle motywujący autorytet.

I takich ludzi nam potrzeba :-)

Łukasz Kuciński
http://lukaszkucinski.blox.pl/2009/10/Jak-zwykle-brak-podrecznik ow.html