korepetycje angielski korepetycje niemiecki
Nie jesteś zalogowany.
Nie masz konta?

Goethe-Institut: LENA GORELIK. KOLOR, KTÓRYM PACHNIE HEIMAT

LENA GORELIK
KOLOR, KTÓRYM PACHNIE HEIMAT

Heimat zawsze ma własny kolor, zapach i smak. Mój jest czarno-biały jak kolor brzozowej kory i szary jak beton bloków. W moim Heimacie szare bloki oznaczały bezpieczeństwo i wspólnotę, ale tu, gdzie teraz jest mój dom, kojarzą się one z przestępczością i brakiem perspektyw.

Lena Gorelik

Wielkie słowa: miłość. Wolność. Heimat. Łączą się ze sobą, lecz nie zawsze, brzmią donośnie, potężnie, a przecież opowiadają tyle różnych historii. Każda opowieść o miłości zawsze będzie wyjątkowa, każde uczucie wolności będzie się wydawało tym pierwszym, ale Heimat zawsze ma własny zapach, smak, wiąże się z tym szczególnym uczuciem – uczuciem bycia u siebie.

Mój Heimat jest czarno-biały, bywa też szary, ale nie jest szarością, która powstaje po wymieszaniu bieli i czerni. Jest subiektywny, jest mój i nie potrzebuje definicji, bo Heimat to nie pojęcie – to uczucie. Czarno-biała jest brzozowa kora – jej zbyt często przywoływany obraz to nieporadna próba opowiedzenia o tym, czym jest tak zwana rosyjska dusza. Szarość to beton bloków, symboliczny obraz nieludzkiej urbanizacji bloku wschodniego. Znam znaczenia tych słów, ale ich nie czuję. „Czuję Heimat” – to zdanie, które brzmi dla mnie zbyt głośno, zbyt mocno, dlatego je porzucam. „Heimat jest uczuciem” – to już wolno powiedzieć, bo uczucia są subiektywne, prywatne i intymne; są indywidualne. Mają kolor, zapach, obrazy, które nie potrzebują patynującego retro-filtra. Są osobiste i dlatego nie mogą być przedmiotem sporu.

DOM, MIEJSCE, KRAJ
Heimat – mimo że to słowo ma w niemieckim określoną etymologię, to nie musi mieć nic wspólnego z domem, Heim. Więcej nawet, Heimat i Heim mogą być antonimami. W moim Heimacie szare bloki oznaczały bezpieczeństwo, wspólnotę i uczucie, ale tu, gdzie teraz jest mój dom, mój Heim, kojarzą się one ze społeczną degradacją, przestępczością i brakiem perspektyw. Teza głosząca, że Heimat i Heim mogą być od siebie oddalone, dosłownie i w przenośni, jest równie osobista co każda definicja Heimatu – do tej pory nie udało się zresztą ustalić jednej uniwersalnej. Definicję tworzę i odczuwam w języku niemieckim, języku, który nie jest moim językiem ojczystym, za to jest moim domem. Język należy do mnie: słowa robią, co chcę, a jeśli się bronią, zmuszam je do uległości. Wpędzam je w czarną rozpacz, tak jak one mnie. Można by powiedzieć, że łączy nas związek. Związek, w którym mogę wspinać się na wyżyny i spadać w otchłanie jak mi się podoba; można by zapytać: czyż język nie jest twoim Heimatem? Na pewno musiałabym się przez chwilę nad tym zastanowić. A po chwili zastanowienia zaprzeczyłabym: dom jest tam, gdzie mam wolność poruszania się, wolna, naga, niczym nie skrępowana. Ale dom wcale nie musi znajdować się tam, gdzie Heimat, a Heimat może być czasem zupełnie obcy. Gdy jadę do Rosji, przejeżdżam palcami po czarno-białej brzozowej korze i czuję się bezpiecznie, patrząc w niebo, którego nie widzę, bo jego widok zasłaniają mi szare bloki, opisuję i jedno, i drugie w języku, który dziś jest już dla mnie obcym, a tego, jak myślę, miejscowi nie rozumieją. O ludziach, którzy dobrze znają tę ambiwalencję, każącą im podróżować, mówi się, że podróżują do korzeni. Nie wiem, czy to możliwe, szukać korzeni, znać swoje korzenie, przesadzać korzenie. Jest w tym chyba jakiś głęboki sens, że są one schowane w ziemi.

Gdy coś jest trudne do pojęcia, zazwyczaj próbujemy rozłożyć to na czynniki pierwsze. Heimat daje się rozłożyć na czynniki: przestrzenny, czasowy, emocjonalny i kulturowy. To prowokuje pytania: czy Heimat jest domem, miejscem, krajem? Czy wobec tego Heimat ma też granice, które wytyczył... kto? ktoś inny? kiedy? tak po prostu? Czy Heimat jest tam, gdzie wszyscy rozumieją pełne humoru niuanse mojego języka, czy Heimat jest tam, gdzie chwyta mnie za serce piosenka? Czy Heimat jest wtedy, gdy wspomnienia mają przewagę nad teraźniejszością, czy jest wtedy, gdy wiem, co kryje się za śmiechem najdroższych mi osób? Czy we wszystkie te wymiary – rodzina, przyjaciele, język, zapachy, intensywność opadów, barwa drzew, dowcipy, formułki grzecznościowe – jest immanentnie wpisane poczucie bezpieczeństwa? Czy to poczucie bezpieczeństwa – jeśli to ono jest elementem łączącym – da się regionalnie odgraniczyć, sklasyfikować i zdefiniować?

Czytaj cały artykuł:

https://www.goethe.de/ins/pl/pl/kul/sup/noo/21542780.html