korepetycje angielski korepetycje niemiecki
Nie jesteś zalogowany.
Nie masz konta?
WSiP: KĄCIK PORAD DYDAKTYCZNYCH ŁUKASZA KUCIŃSKIEGO
Szacunek i uznanie? - Na co to komu? Psychologiczne podstawy motywacji do nauki. Część 4.

Według mnie ta 4. grupa w hierarchii Maslowa jest najważniejszą grupą uczniowskich potrzeb, których zaspokojenie pozwoli spowodować nauczycielom, że uczniowie uwierzą we własne siły i z chęcią podejmą naukę.

Jaki jednak sens ma omawianie tych potrzeb? Otóż znajomość tej piramidy ma niezwykle istotny wpływ na to, czy osoba ucząca będzie działała jako nauczyciel, czy człowiek. Pojmując zawód nauczyciela w czysto ludzkim wymiarze (w odróżnieniu od wymiaru technicznego, „belferskiego”), pierwszorzędną wartość mają potrzeby i pragnienia czysto ludzkiego charakteru.

Nie powinno być więc istotne, czy nauczyciel ma zapewnione narzędzia do wykonywania zawodu w postaci rzutnika multimedialnego, komputera czy tablicy multimedialnej, lecz to, czy potrafi on spełniać oczekiwania i zaspokajać potrzeby czysto ludzkiej natury swoich uczniów. Najważniejszym zadaniem nauczyciela, co będę powtarzał wielokrotnie w tej publikacji, jest najpierw przekonać uczniów do siebie jako człowieka, a dopiero potem przekazać im całą swoją wiedzę i strategie uczenia się. Przez analogię niektórzy zwrócą uwagę na podobieństwo nauczyciela do postaci wilka w owczej skórze, który wykorzystując to przebranie do osłabienia czujności owiec, zakrada się do stada, żeby jedną z owieczek pożreć. Takie podejście jest jednak złe, bo i porównanie niezbyt szczęśliwe. Wolałbym, żebyśmy zamiast tego wyobrazili sobie pasterza, który mimo tego, że nie jest owcą, a tym bardziej „baranem” potrafi oswoić owce, zaprzyjaźnić się z nimi i doprowadzić do tego, że na jedno jego skinienie, gwizd lub słowo całe stado podąża w wytyczonym przez niego kierunku. To jest kwintesencja naszego zawodu. Żeby tego dokonać jednym z narzędzi, jakimi pasterz powinien dysponować, jest znajomość potrzeb swoich podopiecznych, aby móc się nimi odpowiednio opiekować. Dlatego właśnie opis kolejnej grupy niezwykle ważnych potrzeb znajdziecie Państwo poniżej.

Do potrzeby miłości i przynależności zaliczamy:

POTRZEBA SZACUNKU I UZNANIA.
Jak ważny jest szacunek do innych i do siebie samego nie trzeba nikogo przekonywać. Szacunek, którym obdarzają nas inni, jest nam potrzebny do życia jak powietrze i woda, a praca, którą musimy wykonać, aby cieszyć się szacunkiem i uznaniem, powinna być wpisana na stałe w nasz kalendarz obowiązków. Zaryzykowałbym nawet twierdzenie, że w zasadzie wszystko, co robimy, robimy po to, aby pozyskać szacunek lub uznanie w czyichś oczach. O ile uznanie jest stosunkowo łatwo zdobyć, bo wystarczy jeden spektakularny sukces, o tyle zdobycie zaufania jest procesem długotrwałym i pracochłonnym. Stracić szacunek można natomiast bardzo łatwo, czasem nawet w jednej chwili, a odbudowanie go jest jeszcze trudniejsze niż jego zbudowanie od podstaw. Pamiętajmy, że potrzeba szacunku i uznania dotyczy w takiej samej mierze uczniów, co nas samych, bo trudno jest człowiekowi obdarzać kogoś szacunkiem, kiedy sam siebie nie szanuje. Trudno też mu będzie oczekiwać szacunku od innych, jeżeli brak mu szacunku do siebie samego. Zdobycie uznania w czyichś oczach może być tak samo ważnym elementem życia, jak umiejętność uznania czyichś sukcesów oraz umiejętność chwalenia i wyrażania podziwu w stosunku do innych osób. Zdecydowanie łatwiej czekać na podziw i uznanie niż samemu wyrazić zachwyt czyimiś osiągnięciami, a to umiejętność, której jako nauczyciele powinniśmy nauczyć się w pierwszej kolejności, bowiem szacunek i uznanie są niezwykle ważnymi motywatorami.
Oczywiście wśród uczniów znajdziemy zarówno takich, którzy motywują się pochwałami, jak i takich, którzy potrzebują nagany oraz groźby, aby wykrzesać z siebie energię i wziąć się w końcu do pracy. Dobry nauczyciel powinien potrafić używać obu metod motywowania, lecz i tak ostatecznie w obu przypadkach, działania uczniów muszą zostać nagrodzone pochwałą, właśnie ze względu na ich potrzebę szacunku i uznania.
W skład potrzeby szacunku i uznania wchodzą takie elementy, jak: zaufanie do siebie, poczucie własnej wartości, kompetencja i poważanie – niezwykle istotne zagadnienia, które w bardzo skróconej formie omawiam poniżej.
O tym, jak złożony jest problem budowania zaufania i szacunku, wiemy wszyscy. W grę wchodzą naprawdę nawet drobne szczegóły. Proszę zobaczyć, jak ważne są wszystkie działania szkoły na podstawie artykułu, który ukazał się niedawno w Gazecie Wrocławskiej. Oto, co autorka tego artykułu – prof. Mirosława Nowak-Dziemianowicz pisze na temat potrzeby bezpieczeństwa i zaufania. Trudno się z nią nie zgodzić, lecz często dyrektorzy szkół wybierają prostsze i mniej pracochłonne rozwiązania, które niestety w moim rozumieniu i szeroko rozumianej INTELIGENCJI PEDAGOGICZNEJ nie odnoszą oczekiwanych rezultatów.

Nie ma edukacji i wychowania bez zaufania oraz poczucia bezpieczeństwa
Monitoring w szkołach
Prof. Mirosława Nowak-Dziemianowicz, dziekan Wydziału Nauk Pedagogicznych w Dolnośląskiej Szkole Wyższej
Nie ma edukacji i wychowania bez zaufania i poczucia bezpieczeństwa. Jeśli między ludźmi te dwie elementarne zasady nie są zachowane, to mamy do czynienia z dominacją, przemocą symboliczną, dyscyplinowaniem, ale na pewno nie z wychowaniem i edukacją. Wychowanie i edukacja polegają na tym, że dzięki życzliwej i wspierającej obecności dorosłych, młodzi ludzie aktualizują swoje potencjalne możliwości, talenty i zdolności. Celem tych procesów jest rozwój. Dyscyplinowanie jest sprzeczne z rozwojem. Obecność kamer i monitoring to są warunki stworzone do posłuszeństwa, przystosowania się, szukania strategii przetrwania czy zachowań obronnych. Jeśli wychowawcy, nauczyciele i dyrektorzy szkół uciekają się do metod wcześniej kojarzących się z aparatem przemocy, do przymusu, braku zaufania (przecież podglądamy i sprawdzamy tych, którym nie ufamy: kontrolujemy gospodynię, która u nas sprząta, klientów w sklepie, czy nie kradną towarów), to znaczy, że kolejny raz ponieśli porażkę. Co więcej: kupując kolejne kamery, jawnie się do tej porażki przyznają. W takiej sytuacji nie ma już mowy o rozwoju, o poszukiwaniach, o buncie, który często towarzyszy tym młodzieńczym poszukiwaniom, a nawet bywa warunkiem ich rozwoju. Pojawia się opresja, bezradność, a u tych, których niełatwo zniewolić, taka przemoc monitoringu rodzi wręcz agresję. Może zamiast zakupu kolejnych kamer, zatrudniania strażników, którzy przez te kamery obserwują młodzieńcze nieposłuszeństwo, spróbujmy my - dorośli - usłyszeć to, co młodzi mają nam do powiedzenia, czego naprawdę od nas oczekują, na co liczą. Czy chcą, żebyśmy ich bezustannie kontrolowali i podglądali, czy raczej potrzebują wsparcia, zrozumienia i mądrej rady.1

Pomyślmy:
– Czy lepszy efekt można osiągnąć powodując strach i sztucznie utrzymywaną dyscyplinę, czy też przez zaufanie i szczerą rozmowę?
– Które rozwiązanie jest tańsze?
– Skutki którego rozwiązania są trwalsze?
– Co czuje nauczyciel, który również staje się śledzony i monitorowany?
– Jak to wpływa na motywację ucznia i nauczyciela?
Myślę, że odpowiedzi na te pytania uświadomią wszystkim, że często kuratorzy, dyrektorzy szkół, nauczyciele i cała kadra popełniają błędy. Oczywiście zazwyczaj tego typu działania są podejmowane z bardzo dobrą intencją – pomocy nauczycielom i uczniom, ale ja twierdzę, że pomylone zostały drogi dochodzenia do celu. Zagubiono gdzieś po drodze entuzjazm, radość i chęci i zamieniono je na dyscyplinę, nadzór i strach. Odnajdźmy więc drogę, która będzie prosta i zarazem bezpieczna, a do tego pozwoli osiągnąć cel w możliwie krótkim czasie i utrwali efekty.


ZAUFANIE DO SIEBIE - ma dla każdego człowieka pierwszorzędną wartość.
Zaufanie jest w dzisiejszym świecie jednym z najważniejszych elementów życia. Bez zaufania do siebie i do innych w dobie hiperkonkurencji nie da się w ogóle funkcjonować. Stawiane nam wszystkim wymagania – umiejętności istnienia przy pomocy najnowszych wynalazków, pod presją ciągłych zmian, działania ponad granicami czasu i przestrzeni – możliwe są do zrealizowania tylko dzięki zaufaniu. Stąd widzę tutaj niezwykle ważną rolę nauczycieli w budowaniu zaufania we wszystkich możliwych formach, bo tylko umiejętność budowania kultury zaufania pozwoli nam na godne funkcjonowanie w realiach dzisiejszego świata. Na tej podstawie wyrastają dzisiaj w gospodarkach światowych takie pojęcia odnoszące się do zarządzania ludźmi i całymi przedsiębiorstwami, jak: zarządzanie zaufaniem oraz zarządzanie przez zaufanie. Ten, kto potrafi ufać sobie i innym oraz ten, kto potrafi zbudować zaufanie do siebie i innych, będzie w przyszłym społeczeństwie niezwykle cenionym człowiekiem, liderem, przywódcą.
Poniżej przytoczę dziesięć wybranych przeze mnie niezwykle ważnych praw ze strategii zarządzania zaufaniem, na bazie których zaufanie powstaje, czy też jest tworzone:
Dekalog na drodze do zaufania.
Samozaufanie pomaga tworzyć zaufanie.
Zaufanie buduje się długo, a może być zniszczone w jednej chwili.
Nie da się budować zaufania nie respektując innych wartości.
Zaufanie jest często niewidoczne, lecz wyczuwalne.
Zaufanie wymaga zaangażowania.
Zaufanie polega na odwzajemnionych relacjach.
Zaufanie jest zmienne w czasie.
Budując zaufanie należy unikać władzy.
Należy dbać o efektywność procesów komunikacji i unikać nieścisłości, fałszowania, naginania prawdy.
Należy traktować ludzi sprawiedliwie.

Ujmując rzecz w skrócie:
Zaufanie należy budować na prawdzie i sprawiedliwości oraz stosunkach partnerskich, wyrzekając się elementów władzy.
Proces budowania zaufania jest procesem ciągłym, a zaufanie może zmieniać się w czasie, co znaczy, że tak jak można je zbudować, tak można je stracić – to daje znów możliwość ponownego odbudowania, co jest dla nas bardzo potrzebną i pozytywną informacją.

Wróćmy jednak na szkolne podwórko.
Jeżeli uczeń potrafi zaufać sobie i jest przekonany o słuszności swoich działań, nic nie będzie w stanie zepchnąć go z obranej przez siebie drogi. Oczywiście należy sobie w tym miejscu zadać pytanie, co jest tą słuszną drogą. Każdy człowiek ma przecież prawo wyboru, a słuszność wyboru może być ściśle subiektywnym odczuciem. Tutaj niezwykle ważną rolę może odegrać dobry nauczyciel i wychowawca. Zastanówmy się:
Kiedy powstaje w człowieku poczucie słuszności działania?
Wtedy, gdy ma on potwierdzenie od innych członków grupy lub reprezentantów otoczenia, w którym się wychowuje, że jego postępowanie jest słuszne.
Zahaczamy tutaj o kwestię norm społecznych, czyli o to, czy zachowanie jednego człowieka jest (lub może być) akceptowane przez jego otoczenie. Taka akceptacja utwierdza każdego w wyborze i wzmacnia subiektywne przekonania tej osoby, której zachowanie zostało zaakceptowane. Te subiektywne przekonania są jednak wypadkową obiektywnych opinii innych osób, a zgodność subiektywnej opinii jednego człowieka z obiektywnymi opiniami pochodzącymi z otoczenia daje człowiekowi poczucie słuszności działania, słusznego kierunku tego działania, zaufanie do samego siebie i przez to poczucie własnej wartości, co z psychologicznego i socjologicznego punktu widzenia ma niezwykle istotny wpływ na człowieka i jego samoocenę. Za tym idzie przekonanie, że jest on w stanie podjąć wyzwania o podobnym i być może wyższym stopniu trudności niż dotychczas. Warunkiem utwierdzenia człowieka w tym przekonaniu jest to, aby potwierdzenie słuszności wyraziły osoby, które są dla niego istotne i ważne, gdyż jedna opinia takiej osoby jest więcej warta niż dziesięć opinii osób, które giną na dnie jego hierarchii ważności.

Teraz nasuwają się pytania:
Na którym miejscu w hierarchii ważności ucznia jesteś jako jego nauczyciel?
Jak spowodować, aby pozycja ta była wyższa lub jeszcze wyższa?
Czy warto się o to starać?

Nie odpowiem na te pytania, bo każdy z nas sam powinien znać na nie odpowiedzi. Mogę jedynie powiedzieć, że jeżeli pozycja nauczyciela w tej hierarchii jest niska, nie zyska on poważania wśród uczniów i nigdy nie będzie dla nich autorytetem, a co za tym idzie ginie cały sens jego pracy, czyli rola przewodnika, wychowawcy i motywatora. Bez szacunku i uznania w oczach ucznia okazywane mu szacunek i uznanie nie mają żadnego znaczenia.
Zupełnie odwrotnie zadziała wysoka pozycja w hierarchii ważności i w zasadzie nasze działania na to właśnie, aby znaleźć się na jej szczycie, powinny być skierowane o wiele bardziej, niż na to, czego ucznia nauczyć, bo efektywna nauka będzie w kolejnym etapie naszej INTELIGENTNEJ STRATEGII tylko formalnością i uzupełnieniem wcześniejszych działań.
Zastanówmy się nad takimi przypadkami:

Sytuacja nr 1
Nauczyciel ma niską pozycję w hierarchii ważności ucznia.
Koledzy ucznia mają bardzo wysoką pozycję w hierarchii ważności ucznia.

Uczeń postępuje źle, z punktu widzenia norm społecznych – nie uczy się i dostaje złą ocenę na teście sprawdzającym – nie przejmuje się złą oceną.
Nauczyciel zwraca uczniowi uwagę i stara się go namówić na zmianę zachowania. Koledzy chwalą ucznia za jego zachowanie, poklepują po ramieniu, uczeń zdobywa w ich oczach uznanie i podziw.

Sytuacja nr 2
Nauczyciel ma niską pozycję w hierarchii ważności ucznia.
Koledzy ucznia mają bardzo wysoką pozycję w hierarchii ważności ucznia.

Uczeń postępuje bardzo dobrze, z punktu widzenia norm społecznych – nauczył się i zdobył dobrą ocenę na teście sprawdzającym.
Nauczyciel chwali ucznia i pokazuje mu, że przez takie zachowanie uczeń może osiągnąć sukces.
Koledzy śmieją się z ucznia i kpią z niego i z jego pozytywnej oceny, poklepują po ramieniu z ironicznymi uśmiechami, uczeń traci w ich oczach uznanie i podziw.

Sytuacja nr 3
Nauczyciel ma bardzo wysoką pozycję w hierarchii ważności ucznia – jest jego autorytetem.
Koledzy ucznia mają niższą niż nauczyciel pozycję w hierarchii ważności ucznia.

Uczeń postępuje źle, z punktu widzenia norm społecznych – nie uczy się i dostaje złą ocenę na teście sprawdzającym.
Nauczyciel zwraca uczniowi uwagę i stara się go namówić na zmianę zachowania – poprawę oceny.
Koledzy chwalą ucznia za jego zachowanie, poklepują po ramieniu, uczeń zdobywa w ich oczach uznanie i podziw.

Sytuacja nr 4
Nauczyciel ma bardzo wysoką pozycję w hierarchii ważności ucznia – jest jego autorytetem.
Koledzy ucznia mają niższą niż nauczyciel pozycję w hierarchii ważności ucznia.

Uczeń postępuje bardzo dobrze, z punktu widzenia norm społecznych – nauczył się i zdobył dobrą ocenę na teście sprawdzającym.
Nauczyciel chwali ucznia i pokazuje mu, że przez takie zachowanie uczeń może osiągnąć sukces.
Koledzy śmieją się z ucznia i kpią z niego i z jego pozytywnej oceny, poklepują po ramieniu z ironicznymi uśmiechami, uczeń traci w ich oczach uznanie i podziw.

Sytuacja nr 5
Nauczyciel ma bardzo wysoką pozycję w hierarchii ważności ucznia – jest jego autorytetem.
Koledzy ucznia mają niższą niż nauczyciel pozycję w hierarchii ważności ucznia.

Uczeń postępuje bardzo dobrze, z punktu widzenia norm społecznych – nauczył się i zdobył dobrą ocenę na teście sprawdzającym.
Nauczyciel chwali ucznia i pokazuje mu, że przez takie zachowanie uczeń może osiągnąć sukces.
Koledzy chwalą ucznia, poklepują po ramieniu, uczeń zdobywa w ich oczach uznanie i podziw.
Proszę dokładnie zapoznać się z opisanymi sytuacjami i zastanowić się, którą z nich możecie Państwo odnieść do swojej pracy.
Chciałem jedynie zwrócić Państwa uwagę na siłę Waszego autorytetu w motywowaniu uczniów do nauki. W sytuacji 1. i 2. nauczyciel nie będzie nigdy działał jako motywator i przewodnik. Tutaj rolę tę przejmują uczniowie. Dodatkową przewagę tworzy liczba opinii – uczniów jest wielu, a nauczyciel jeden.

Co się jednak dzieje w sytuacjach 3. i 4.?
Mimo tego, że uczniowie znów mają przewagę liczebną, nauczyciel wygrywa pojedynek na autorytet. Dzięki silnej pozycji w hierarchii ważności ucznia może zmobilizować go zarówno do poprawy złej oceny, jak i do jeszcze większego wysiłku w zdobywaniu kolejnych ocen pozytywnych. Proszę zwrócić uwagę, że w 4. sytuacji mimo kpin ze strony kolegów uczeń pozostaje zmotywowany, a nauczyciel nie musi wcale używać dodatkowych motywatorów, gdyż wystarczą jedynie słowa pochwały. W ten właśnie sposób działa autorytet, a uczeń w obu tych przypadkach nie traci zaufania do siebie samego, bo wie, że poradzi sobie z problemem.
Takie poczucie nie jest możliwe w sytuacji 1. i 2., gdzie niezależnie od oceny uczeń nie zyskuje zaufania do siebie samego, lecz jedynie zdobywa uznanie w oczach kolegów lub je traci. W obu tych przypadkach opinie kolegów nadają jego zachowaniu zły kierunek, a nauczyciel mimo dobrych chęci w obu przypadkach przegrywa z liczbą opinii uczniów.
Najkorzystniejszą sytuacją jest sytuacja nr 5. Zapewne część nauczycieli westchnie w tym momencie i powie: – No tak, fajnie by było, żeby to dotyczyło moich klas ...
Zdaję sobie sprawę z tego, że rzeczywistość szkolna jest różna i czasami bywa bardzo odmienna od sytuacji nr 5, i że nauczyciele bardzo często są konfrontowani z niechęcią uczniów do jakiegokolwiek wysiłku intelektualnego. Pomyślmy jednak, jak często ci sami nauczyciele zadają sobie pytania:
Jak to się dzieje, że moi uczniowie uczą się bardzo słabo, a uczniowie w równoległej klasie lub w innej szkole uczą się o wiele lepiej?
Jak to się dzieje, że uczeń w gimnazjum uważał się za kompletnie niewyuczalnego z matematyki, a po przejściu do liceum nauka tego przedmiotu przychodzi mu z łatwością?
Dlaczego uczeń, który w szkole podstawowej miał same szóstki z języka polskiego, w gimnazjum zupełnie sobie nie radzi i musi brać dodatkowe lekcje?

Czy nie wydaje się to Państwu dziwne, że jak za dotknięciem magicznej różdżki uczniowie potrafią w ciągu kilku dni (tygodni) zmienić swoje oceny z bardzo dobrych na dostateczne i - chociaż rzadziej - z dostatecznych na bardzo dobre, a ulubiony przedmiot znienawidzić albo pokochać coś, czego do tej pory nie znosili się uczyć? Przecież każdy z nas zna to z własnego doświadczenia. Przypuszczam, że nie od razu urodziliśmy się nauczycielami tego przedmiotu, którego właśnie uczymy, a w szkole podstawowej lub później może nawet nie lubiliśmy się uczyć tego, czego dzisiaj sami staramy się nauczyć. Jak więc się stało, że postanowiliśmy zostać nauczycielami? Czy mocno się pomylę, kiedy powiem, że prawdopodobnie zawdzięczacie to swojemu nauczycielowi, któremu udało się sprawić, że uczenie się tego przedmiotu w pewnym momencie Państwa edukacji stało się sympatycznym doznaniem i doprowadziło Was do tego miejsca przy tablicy? Proszę nie odpowiadać. Doskonale znam odpowiedź.

Wracając do tworzenia się w uczniu poczucia zaufania do samego siebie: im więcej zdobędzie on pozytywnych opinii na swój temat, tym mocniej będzie przekonany o słuszności swoich działań. Jak można zobaczyć na przykładzie sytuacji nr 3 i 4, liczba opinii traci siłę jedynie w momencie, kiedy opinie wygłasza naprawdę silny autorytet. Jedna opinia wystarczy, aby wygrać z 20–30 opiniami innych uczniów. Im większa jest więc siła opinii nauczyciela, tym większą ma on pewność, że uczeń uzna tę opinię jako swoją własną, prawda? Jeżeli nauczyciel ma po swojej stronie również innych uczniów, to jego siła jest jeszcze większa.
Jak zatem możemy wykorzystać tę zasadę?

Uczeń nr 1
Wyobraźmy sobie ucznia, który nie do końca wierzy w swoje umiejętności, jest przeciętnym uczniem, a zadania udaje mu się wykonywać przez przypadek. Taka osoba, jak łatwo się domyślić, nie będzie miała do siebie zbyt dużego zaufania. Nawet w momencie, kiedy przygotowuje się do lekcji lub testu, nie do końca będzie przekonana o słuszności i jakości swojej wiedzy. – Czy możemy to jakoś zmienić? – Oczywiście, właśnie dzięki potrzebie szacunku i uznania. Jeżeli za każdym razem, kiedy uczeń poprawnie wykona zadanie, dostanie pochwałę od nauczyciela i od uczniów z klasy, to wiara we własne siły gwałtownie wzrośnie. Jeżeli proces ten powtórzy się wielokrotnie, uczeń w końcu nabierze pewności siebie i w efekcie zacznie ufać własnym zdolnościom i umiejętnościom. To bardzo prosty mechanizm, oparty o strategie programowania neurolingwistycznego2, a cały proces w umyśle ucznia odbywa się zupełnie podświadomie. Nauczyciel działa zupełnie świadomie i wiąże się to z pewnym wysiłkiem intelektualnym oraz wprowadzeniem pewnych zasad dotyczących oceniania przez niego samego i przez uczniów, lecz po kilku próbach system ten przyjmuje się w zasadzie bez żadnego problemu, co można wypróbować zawsze i wszędzie.
Trudność polega na uświadomieniu gorszym uczniom, którzy rozumieją chęć zdobycia szacunku i uznania w opaczny sposób, postępując odwrotnie do przyjętych norm i na tym budując swój złudny i bardzo chwilowy „autorytet”, że szacunek i uznanie można zdobyć w zupełnie inny sposób. Aby uczniów o tym przekonać, najlepiej jest dać im to po prostu poczuć.
Metody postępowania z trudnymi uczniami będę opisywał w późniejszych działach.
Tego typu proces budowania własnego autorytetu i zaufania do siebie samego daje jeszcze inne pozytywne rezultaty, o których również będę pisał w dalszych częściach, jak chociażby wyeliminowanie stresu, związanego z wystąpieniami publicznymi, co przy dzisiejszym systemie edukacji jest prawdziwą zmorą wielu uczniów i ciągnie się za nimi przez całe ich późniejsze życie.

Uczeń nr 2
Odwrotna sytuacja następuje w momencie, kiedy do odpowiedzi zostaje wezwany uczeń, który przygotowywał się do niej, lecz nauczyciel uznał, że ma zbyt mało wiadomości, aby dostać ocenę bardzo dobrą. Uczeń dostaje ocenę dostateczną z dodatkowym komentarzem, że zbyt mało się uczy i że stać go na więcej. Według większości znanych mi nauczycieli taka sytuacja może być uznana za sygnał dla ucznia, że należy się więcej i skuteczniej przygotowywać. Zapewne wielu ambitnych uczniów tak postąpi, ale wczujmy się przez chwilę w to, co może myśleć ten uczeń. – Przygotowywał się do odpowiedzi, miał wiedzę, lecz ocena jest nieadekwatna do posiadanych informacji i włożonego nakładu pracy. W dodatku na forum klasy dostał naganę, co dewaluuje go w oczach klasy i jego własnych. Jeżeli takie działanie nauczyciel powtórzy 2-3 razy, motywacja ucznia do dalszej nauki, zaufanie do siebie samego i poczucie własnej wartości znacznie opadną. Umysł ucznia przekalkuluje sobie wszystkie korzyści i straty płynące z takiego procesu i najprawdopodobniej uzna, że nie warto inwestować siły i wkładać tyle pracy w coś, co przynosi marne rezultaty. Jego umysł podświadomie skoncentruje się raczej na przedmiocie, którego uczenie się sprawi mu więcej przyjemności w postaci lepszych ocen i zdobytych pochwał.
W tym miejscu z bólem powiem rzecz bardzo niepopularną, lecz prawdziwą. Uważam mianowicie, że w większości przypadków winę za słabe wyniki uczniów w nauce ponosi nauczyciel.
Chodzi tutaj o nauczyciela, który źle motywuje uczniów, szczędząc im pochwał, a nadużywając systemu, który w psychologii określa się mianem wzmocnienia negatywnego, czyli inaczej mówiąc motywuje ich kijem, a nie marchewką.
Jestem jednak jak najdalszy od twierdzenia, że (tylko) pochwała = motywacja. Tak nie jest. Inteligentny nauczyciel wie jednak, jak pogodzić ze sobą wszystkie motywatory, a najważniejsze w podejściu do ucznia zgodnym z potrzebą szacunku i uznania jest to, aby traktować ucznia w sposób, w jaki sami chcielibyśmy być traktowani przez innych ludzi.

Powtórzmy więc jeszcze raz:
Pochwały z ust nauczyciela i uczniów natychmiast po prawidłowym wykonaniu zadania stają się wzmocnieniem pozytywnym. W rezultacie uczeń zaczyna coraz bardziej wierzyć w swoje zdolności, śmielej podejmuje się wykonania nowych zadań i zaczyna ufać sobie samemu, czyli zaspokaja niezwykle ważną potrzebę szacunku i uznania. Strategia ta jest łatwa i przyjemna zarówno dla ucznia, jak i nauczyciela.
Czy warto ją stosować?
Jak najbardziej i jak najczęściej.

Przytoczę tutaj rozmowę z jedną z nauczycielek języka niemieckiego z liceum ogólnokształcącego w Krakowie, która z uśmiechem i pewnością siebie opowiadała mi, że ma jednego, nadzwyczaj zdolnego chłopaka w klasie. Zachwycała się jego wiedzą, twierdząc, że w życiu nie miała tak „zapalonego” ucznia, że zawsze jest przygotowany, robi zazwyczaj więcej niż trzeba, za testy dostaje same szóstki i ciągle chodzi za nią, żeby dowiedzieć się jeszcze więcej.
Pogratulowałem tej pani, twierdząc, że ma wielkie szczęście i zapewne jest z takiego ucznia bardzo dumna. Pani uśmiechnęła się, twierdząco pokiwała głową, powiedziała, że bardzo się cieszy, bo przy okazji sama wiele się uczy przy tak wymagającym uczniu i stwierdziła (nie zapomnę tego):
– Wie Pan, ten uczeń przyszedł do mnie na koniec roku i był święcie przekonany, że postawię mu szóstkę. Ale uznałam, że jak postawię mu szóstkę, to przestanie się tak bardzo uczyć i powiedziałam, że do szóstki mu jeszcze sporo brakuje. Postawiłam mu więc piątkę.

Czy muszę mówić, co się stało?
Uczeń za cały rok nauki, starań, poświęceń i wyrzeczeń dostał naganę i niesprawiedliwą, zaniżoną ocenę z najgorszym komentarzem, jaki można sobie w tej sytuacji wyobrazić.
Został pokonany i poniżony, bo prawdopodobnie słabsi od niego uczniowie również dostali na koniec roku oceny bardzo dobre, skoro ich wiedza odpowiadała wymaganiom stawianym przez nauczyciela. W takiej sytuacji trudno jest się pozbierać, uznać, że nauczyciel ma rację i uczyć się dalej z równie wielkim zapałem. Motywacja zostaje trwale nadszarpnięta, a koncentracja przenosi się na inne przedmioty, gdzie łatwiej jest uzyskać lepszą ocenę przy mniejszym nakładzie czasu i pracy. Takie zachowanie uważam za NAGANNE i bardzo współczuję temu zawiedzionemu uczniowi. Gdybym sam zrobił kiedykolwiek coś podobnego, to przez wyrzuty sumienia nie mógłbym zasnąć spokojnie przez minimum kilka lat.

Jak Państwo widzicie problem zaufania jest problemem bardzo złożonym, lecz niezwykle ważnym. Zapoznanie się z zasadami budowania zaufania ucznia do siebie samego, jak też zasadami budowania zaufania ucznia do nauczyciela daje nauczycielowi możliwość sterowania zachowaniami swoich uczniów. Nad zaufaniem łamią sobie głowę wybitni przedstawiciele psychologii i socjologii i dochodzą oni do coraz ważniejszych zasad kierujących ludzkimi umysłami. Warto wspomnieć tutaj chociażby o jednym z rodzajów zaufania, odnoszącym się do stosunków międzyludzkich w społeczeństwie – jest to zaufanie uogólnione, które jest szczególną orientacją wobec innych ludzi i polega na udzielaniu zaufania tym, których nie znamy. Spotyka nas to zawsze chociażby w pierwszym dniu września. Mamy przed sobą kilkudziesięciu nowych, obcych nam uczniów. Czy potrafimy im zaufać, czy może raczej wymagamy, aby oni najpierw pokazali, czy są godni naszego zaufania? Według mnie zaufanie uogólnione to dosyć ważny wskaźnik, determinujący umiejętność budowania zaufania i panowania nad tym procesem, lecz jest to wskaźnik obrazujący – niestety – jak dramatycznie niskie zaufanie mają Polacy (w tym i my wszyscy) do innych osób.
W Polsce od niedawna można zaobserwować trend polegający na powolnym odbudowywaniu zaufania publicznego (prywatne było w zasadzie zawsze na wysokim poziomie) przy jednoczesnym utrzymywaniu fatalnych wręcz wyników zaufania uogólnionego. Owe tendencje zostały wyraźnie przedstawione w badaniach CBOS-u ze stycznia 2006 roku. W społeczeństwie polskim relacje w rodzinie, wśród znajomych, współpracowników czy sąsiadów bezsprzecznie opierają się na zaufaniu, a trend ten utrzymuje się już od co najmniej czterech lat. Zaufanie do rodziny zadeklarowało 99% ankietowanych, do znajomych, współpracowników oraz sąsiadów odpowiednio 89%, 80% i 75% – to dosyć dobre wskaźniki. Ale znacznie gorzej wygląda zaufanie do ludzi, których nie znamy. Z badań przeprowadzonych przez CBOS wynika również, że zaufanie uogólnione jest ciągle na zastraszająco niskim poziomie. W badaniach nad zaufaniem zrealizowanych przez TNS OBOP okazało się, że aż 73% Polaków uważa, że w kontaktach z ludźmi należy być ostrożnym, a tylko 19% jest gotowych obdarzyć innych zaufaniem (TNS OBOP, 2003). Jak pokazują najnowsze badania, postawy Polaków w tym względzie nie zmieniły się wiele. Różnica pomiędzy rokiem 2003 a 2008 wynosi 5 punktów procentowych. O tyle spadł jeszcze poziom uogólnionego zaufania w Polsce.3
Jak więc widać na polu budowania zaufania wiele jeszcze pozostało do zrobienia, bo z tymi wynikami zajmujemy ciągle ostatnie miejsce wśród państw Unii Europejskiej. Dla porównania w Danii wskaźnik zaufania uogólnionego oscyluje w granicach 75%. Widzę więc w procesie budowania zaufania niezwykle ważną rolę, którą przyjdzie odegrać nauczycielom i ich uczniom. To fascynujące zadanie i ufam Państwu oraz sobie samemu, że doskonale się z niego wywiążemy. Może zacząć od tego, że 1 września zobaczmy przed sobą kilkadziesiąt osób, z których każda ma takie same możliwości, takie same zdolności i takie same chęci do nauki. Zacznijmy od budowania własnego autorytetu przez zaufanie do nich i zaufanie, którym oni obdarzą nas – to uprości procedury i pozwoli uniknąć niepotrzebnej rywalizacji o uznanie w oczach nauczyciela i innych uczniów. To jest zresztą najlepszy moment na uporządkowanie grupy i stworzenie z ich członków zgranego zespołu. Niech wszyscy poczują, że niezależnie od tego, do jakiej szkoły chodzili wcześniej, kim są ich rodzice, ile mają pieniędzy i gdzie jeździli na wakacje, mają dokładnie takie same szanse, bo nauczyciel widzi w nich wszystkich fantastycznych i ambitnych ludzi, a nie tylko kolejnych uczniów, z którymi będzie się „użerał” przez minimum trzy lata. I co najważniejsze – traktujmy uczniów tak, jak sami chcielibyśmy być traktowani, np.:
chwalmy uczniów przy całej klasie, nauczycielach i rodzicach – każdy lubi, aby o jego sukcesach wiedzieli inni,
nagany dawajmy zawsze na osobności, w cztery oczy – nikt nie lubi, kiedy o jego błędach wiedzą inni,
pochwał i nagan udzielajmy natychmiast – zbyt późne nie odnoszą już efektów wychowawczych,
odnośmy się do uczniów z szacunkiem, niezależnie od tego, czy dobrze się uczą,
uznajmy ich prawo do własnego zdania i podejmowania wyborów – nie każdy chce robić to, czego wymagają od niego inni.

Postępując w ten sposób zaspokoimy potrzebę szacunku i uznania ucznia. Co jeszcze ważniejsze, przy takim traktowaniu ucznia potrzeba szacunku i uznania nauczyciela również zostaje zaspokojona, bo przecież sami bylibyśmy skłonni zawsze obdarzać szacunkiem osobę, która nas szanuje. I ze swojego doświadczenia oraz doświadczenia wielu nauczycieli, z którymi rozmawiałem, wiem, że tak to właśnie funkcjonuje, niezależnie, czy pracują w szkole w wielkim mieście, małym miasteczku czy na wsi oraz czy uczniowie są w niej ambitni czy nie, bo wychodząc od wzajemnego zaspokojenia swoich potrzeb szacunku i uznania można budować motywację i chęć do nauki.
Dalszą częścią potrzeby szacunku i uznania zajmę się już w kolejnej części kącika porad metodycznych, w której omówię kolejne jej elementy, jak: niezwykle ważne poczucie własnej wartości oraz wpływ posiadanych kompetencji i umiejętności ich nabywania na samoakceptację.


http://www.wsipnet.pl/kluby/niemiecki_porady_dydaktyczne.php?id= 9252 2009-04-06

Aby nie widzieć poniższej reklamy:
zaloguj się jako lektor, jeżeli nie masz konta zarejestruj się.