korepetycje angielski korepetycje niemiecki
Nie jesteś zalogowany.
Nie masz konta?
EDUNEWS.PL: MUSIAŁOBY TO BYĆ BARDZO DŁUGIE ZAKLĘCIE


Adam Kowalski: Jak duże jest teraz zainteresowanie studiami nauczycielskimi i czy oznacza ono świadomy wybór szkoły, jako przyszłego miejsca pracy? Zapytam też przy okazji, czy wciąż występuje zjawisko tzw. negatywnej selekcji do zawodu?

Alicja Siemak-Tychowska: Obecny tryb kształcenia przyszłych nauczycieli nie pozwala jednoznacznie ocenić zainteresowania studiami, w rozumieniu świadomego wyboru “nauczycielskiego kierunku studiów” bezpośrednio po uzyskaniu świadectwa maturalnego. Do uprawnień nauczycielskich prowadzą bardzo różne drogi: poprzez tzw. kierunki nauczycielskie, “pedagogizację” na wydziałach o kierunkach odpowiadających przedmiotom szkolnym, studia w zakresie nauczania początkowego na wydziałach pedagogicznych, studia podyplomowe dla nauczycieli bez przygotowania pedagogicznego itp. Osobne przepisy dotyczą nauczycieli języków obcych czy wychowania fizycznego. Liczba studentów podejmujących fakultatywnie pedagogizację, w trakcie studiów na macierzystym wydziale, nie daje nam odpowiedzi na pytanie czy to świadomy wybór przyszłego zawodu, czy też, obecnie dość powszechne, zdobycie “na wszelki wypadek”, gdyby nie udało się osiągnąć zamierzonej kariery, uprawnień zapewniających jednak jakąś pracę.

Paradoksalnie, zawód nauczyciela, zajmujący w rozmaitych badaniach opinii społecznej dość wysokie miejsce w rankingach, nie jest utożsamiany z możliwością zrobienia kariery zawodowej. Nie dodają mu splendoru media, z lubością ukazujące chamskie, czy wręcz przestępcze zachowania uczniowskie, z którymi nauczyciel “powinien sobie poradzić”. Próżno też szukać w literaturze dla dzieci czy młodzieży postaci nauczyciela, z którym młody czytelnik chciałby się utożsamiać. Trudno jest wybrać zawód, który zna się wprawdzie z doświadczenia, ale zdobytego z pozycji ucznia. Na zawsze pozostanie mi w pamięci spotkanie z pierwszym rocznikiem studentów Kolegium MISHUW (Międzywydziałowe Indywidualne Studia Humanistyczne), którym zaproponowałam podjęcie dodatkowych zajęć w nowopowstałym Eksperymentalnym Laboratorium Edukacyjnym, organizowanym wspólnie przez Kolegium i Wydział Pedagogiczny UW, w celu innowacyjnego kształcenia przyszłych, twórczych, samodzielnie myślących nauczycieli, wywodzących się spośród najlepszych studentów. Do tej propozycji studenci odnieśli się, delikatnie mówiąc, z niedowierzaniem. Czy to możliwe, aby im, elicie intelektualnej, proponować coś tak przyziemnego i uwłaczającego, jak zostanie nauczycielem?

Dopiero uświadomienie im, iż poziom intelektualny, wiedzę, umiejętności, zawdzięczają przede wszystkim temu, że kiedyś na ich drodze edukacyjnej znalazł się nauczyciel, który zaszczepił w nich ciekawość świata i zapał do nauki oraz to, że nie może być nic piękniejszego, niż dzielenie się z innymi posiadaną wiedzą spowodowało, że na zajęcia w Laboratorium zgłosiło się o wiele więcej chętnych niż oczekiwaliśmy. A po zajęciach obowiązkowych poprosili o ich kontynuację...

A.K.: Pani Dziekan, opierając się na własnej wiedzy, ocenach, doświadczeniach, ale również na dostępnych badaniach, zasłyszanych pochwałach i narzekaniach, jak opisałaby Pani główne zalety i wady polskich nauczycieli, jak przedstawiałby się taki bilans?

A.S-T.: Nie odważyłabym się dokonywać takiego bilansu. Powoływanie się na badania czy raporty wymagałoby znalezienia danych typu: mamy tylu nauczycieli dobrych, tylu miernych, a tylu złych. Takich danych nie ma i być nie może. Nie ma normy, czy definicji dobrego czy złego nauczyciela. Wszystkie dotychczasowe badania nad “duszą nauczyciela”, pokazują, że zarówno w pracach pedagogicznych, jak i opiniach uczniów i ich rodziców, zwraca się przede wszystkim uwagę na walory osobiste nauczyciela. Takie jak: umiłowanie młodzieży, serdeczność, troskliwość, cierpliwość, obiektywizm oceny, kultura itp. We wszelkich dysputach, czy w zawodzie nauczycielskim ważniejsza jest wiedza merytoryczna, czy stosunek do uczniów, zdecydowanie wygrywa to drugie. Ale czy można wyobrazić sobie sytuację, aby nauczyciel odznaczający się takimi cechami, stanąłby przed uczniami bez odpowiedniej wiedzy merytorycznej?

A.K.: Co trzeba zrobić – i to jak najszybciej – aby dydaktyką i wychowaniem od przedszkola aż po maturę zajmowali się najlepsi fachowcy? Mam na myśli procedury rekrutacyjne, programy i pragmatykę studiów pedagogicznych, ale także rozmaite formy kształcenia i doskonalenia zawodowego, weryfikacji osiągnięć szkolnych...

A.S-T.: Co trzeba zrobić – i to jak najszybciej? Chyba tylko machnąć czarodziejską różdżką i wypowiedzieć zaklęcie... Ale to zaklęcie musiałoby być bardzo długie. Bo czy możemy w naszym systemie szkolnym znaleźć elementy, które nie wymagają naprawy i są ogólnie uznane jako przynajmniej zadowalające? Takie, które pomagałyby nauczycielowi, a nie utrudniały pracy?

Procedury rekrutacyjne na studia, to nie sprawdziany predyspozycji do zawodu, a jedynie sumowanie przez program komputerowy liczby punktów na świadectwie maturalnym. Programy na studiach nauczycielskich, “w okowach” opracowanych przed kilku laty przez MEN standardów kształcenia, ograniczają autonomię nawet najlepszych uczelni. We wspomnianym wcześniej Laboratorium przez dziesięć lat uczestniczyło w zajęciach kilkuset studentów. Wszyscy opracowywali projekty edukacyjne, interdyscyplinarne lekcje, ciekawe konspekty. Ich prace złożyły się na serię wydawniczą Prometeusz. Niektórzy zostali nauczycielami. Praca Laboratorium została oceniona i nagrodzona w uniwersyteckim konkursie na innowacje dydaktyczne. Wprowadzone decyzją władz ministerialnych obowiązkowe standardy kształcenia nauczycieli, tak odmienne od przyjętych przez nas i przez dziesięć lat wypracowanych, zakończyły i zniweczyły naszą działalność.

Urzędowy wymóg kształcenia nauczyciela “dwuprzedmiotowego” (w pierwszym zamyśle ministerialnym drugim przedmiotem miał być język obcy) prowadzi do nauczania, dolepianej z konieczności, jakiejś dziedziny wiedzy. Cierpi na tym kształcenie w dziedzinie zasadniczej, okrojonej do niezbędnego minimum. A jeżeli dodać do tego powstające w różnych gremiach i przy różnych okazjach pomysły... Dokument UE Education and training In Europe: diverse systems, shared goals for 2010 (Edukacja w Europie: różne systemy kształcenia i szkolenia- wspólne cele do roku 2010) zalecał “uwzględnienie w programach kształcenia i doskonalenia zawodowego nauczycieli technologii informacyjno-komunikacyjnych, języków obcych, wymiaru europejskiego i aspektów interkulturowych”. Z kolei w polskiej Strategii Rozwoju Edukacji na lata 2007-2013 umieszczono zapis, iż “obowiązkowym elementem w kształceniu nauczycieli – obok umiejętności w zakresie TIK i języka obcego, powinny być zagadnienia dotyczące współczesnych przemian cywilizacyjnych, a także problematyki etycznej (filozoficznej). Powstaje więc pytanie: czy w tej mozaice znajduje się jeszcze miejsce dla podstawowej dla nauczycielskiego działania wiedzy psychologiczno-pedagogicznej? Może to dobrze, że niektóre dokumenty pozostają tylko na papierze...

Studia pedagogiczne prowadzone są w tej chwili na wielu polskich uczelniach. Czy można zakładać, że dysponują wszystkie odpowiednio wykształconą kadrą dydaktyczną, ciekawą interpretacją standardów, są poddawane rzetelnej kontroli? Możemy też zadawać pytania o sens i efektywność rozmaitych kursów czy studiów podyplomowych, sprawdzanych jedynie za pomocą liczby dyplomów ich ukończenia, skrzętnie zbieranych przez nauczycieli “na ścieżce awansu”. I na koniec pytanie o weryfikację osiągnięć szkolnych. Jeżeli sam Dyrektor CKE wypowiada się krytycznie o mocy diagnostycznej sprawdzianów maturalnych, zapowiadając ich zmianę w przyszłym roku szkolnym, sprawę możemy pozostawić bez komentarza...

A.K.: Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Adam Kowalski

więcej:

http://www.edunews.pl/index.php?option=com_content&task=view&id= 827&Itemid=1 2009-09-01

Aby nie widzieć poniższej reklamy:
zaloguj się jako lektor, jeżeli nie masz konta zarejestruj się.